sobota, 8 grudnia 2012

Osiem

Jechaliśmy już dobre pół godziny za długo. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego jeszcze nie dotarliśmy i dlaczego mam wrażenie, że zataczamy koło. Już chyba dziesiąty raz przejeżdżaliśmy obok znaku ograniczenia prędkości.Na 100% coś było nie tak. Zerknęłam jeszcze raz na mapę, którą trzymałam w ręce. Przecież dobrze skręciliśmy. Przynajmniej tak myślę. Nie widzę tutaj żadnej innej bocznej drogi. Harry się zatrzymał.
 - Dlaczego zatrzymałeś samochód? - spytałam.
 - Po pierwsze dobrze wiesz, że kręcimy  się w kółko, po drugie chcemy rozprostować nogi, a po trzecie chyba niektórzy muszą się odlać. - powiedział i spojrzał na mojego brata.
 - Niepotrzebnie piłem trzecią colę. - powiedział Niall i wybiegł z auta w stronę krzaków.
Ja także wyszłam z auta i przeszłam się kawałek. Po drodze rozglądałam się na boki. Miałam nadzieję, że może gdzieś zobaczę jakiś drogowskaz który wcześniej przegapiliśmy lub jakąś "ukrytą" drogę. Odeszłam już spory kawałek od samochodu, ale chyba nikt nie zwrócił uwagi na to, że sobie poszłam. Postanowiłam, że przejdę jeszcze 20 metrów i wrócę z powrotem. Dwa, pięć, dziesięć...
 -Aaaa!!! - krzyknęłam przerażona, gdy metr przede mną przebiegł wielki jeleń. Nagle wyskoczył z zarośli i najzwyczajniej w świecie przebiegł na drugą stronę ulicy. Miałam wrażenie, że moje serce zaraz wyskoczy z piersi. Momentalnie znaleźli się przy mnie chłopcy.
 - Ooo... Widzieliście tamtą drogę? - spytał nagle Liam.
 - Wydaje mi się, że to w nią powinniśmy skręcić.- powiedział Zayn.
Po chwili znowu znaleźliśmy się w samochodzie. Okazało się, że droga, którą zauważył Li była właściwa i dojechaliśmy w niecałe dwadzieścia minut. Właściwie to impreza już nieźle się rozkręciła. Kilka wstawionych panienek zaczęło przymilać się do chłopaków. Szatynkę w przebraniu piratki, która podrywała Lou miałam ochotę wytargać za te jej długie kłaki.Podeszłam do chłopaka i pociągnęłam go za rękę w stronę jednej z sal. Tak, były trzy sale. Jedna "Wielka sala" i dwie mniejsze. My chyba znaleźliśmy się w tej wielkiej.Wszędzie roiło się od przebierańców, a pomiędzy nimi chodzili kelnerzy z tacami i podwali gościom różne trunki. Wzięłam dla siebie i Lou kieliszek szampana. Zaczęliśmy pić i po jakiejś godzinie cała nasza piętka była kompletnie pijana. Tak, piątka bo Liam nie może pić alkoholu. Miałam wrażenie,  że przyjechał z nami po to żeby nas pilnować... Zbliżała się godzina 23:30. Na scenę wszedł jakiś facet. Miał spory brzuch, krzaczaste wąsiska i prawie zero włosów na głowie.
 - Witam wszystkich balowiczów. - powiedział. - Za 30 minut zapraszam wszystkich na dziedziniec. Zostaną tam wypuszczone fajerwerki i razem rozpoczniemy nowy rok! Miłej zabawy. - dokończył i zszedł ze sceny w stronę stolika przy który siedziała chyba jego żona, córka i dwoje synów.
Miałam wrażenie, że jednego z nich gdzieś już widziałam. Był raczej w moim wieku, miał średniej długości  włosy, i bardzo ładne oczy. Jestem pewna, że gdzieś go już widziałam. Chłopak chyba dostrzegł, że mu się przyglądam bo też zerknął w moją stronę. Powiedział coś do brata i zaczął iść do mnie.
 - Cześć Jess. - powiedział nie znajomy.
 - My się znamy? - spytałam.
 - Drake Williams. Przyjaźniliśmy się od czwartej klasy podstawówki do drugiej klasy gimnazjum. Nie mów, że  nie pamiętasz.
 - Chwilka... Już kojarzę! Twoi rodzice się rozwiedli i wyprowadziłeś się z mamą do Ameryki. Twój ojciec znalazł nową żonę i mieszka nadal tutaj. O mój Boże! Drake myślałam, że już cię nigdy nie spotkam. - rzuciłam się chłopakowi na szyję. 
 - Nie spodziewałem się takiego powitania. - przyznał.
Spojrzałam w stronę Louisa. Miał minę jakby ktoś jeździł mu żyletką po całym ciele. Musiał bardzo dziwnie odebrać to co się stało przed chwilą. Przeprosiłam starego przyjaciela i podeszłam do Lou i reszty chłopaków. Chciałam pocałować Lou w policzek żeby się już nie martwił, ale się odsunął. Pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam aż do łazienki. Chciałam żeby wyjaśnił mi swoje absurdalne zachowanie.
 - Więc....
 - Więc idź do tamtego chłoptasia. Mogłaś powiedzieć, że lecisz na dwa fronty to bym się nie angażował.
 - Myślisz, że Drake cokolwiek dla mnie znaczy?! To tylko mój stary przyjaciel!
 - "Przyjaciel", a jednak wyglądało to odrobinkę inaczej. Możesz mi powiedzieć dlaczego ci nie wierzę? - spytał retorycznie.
 - Szczerze mówiąc? Nie mam pojęcia. Myślałam, że mi ufasz i rzeczywiście mnie kochasz. Tak jak mówiłeś. Jaka ja byłam głupia... - powiedziałam i zaniosłam się płaczem.
Louisowi od razu zmieniła się mina. Wyglądał tak jakby się czegoś wstydził. Podszedł do mnie i chciał mnie przytulić. Tym  razem to ja go odepchnęłam. Skoro mi nie ufa to jaki to ma sens?

5 komentarzy:

  1. Oj biedna Jess ! No, ale tak to już jest z chłopakami :) Rozdział jak najbardziej mi sie podoba i czekam z niecierpliwością na następny ! <3

    http://love-story-1d-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział. Jeleń? Serio? nie mogła być lama? xD a tak normalnie mówiąc... pff ja i norma? dobry żart... ok a o blogu móiąc i rozdziale to jest superowy i już nie moge sie doczekać następnego
    Ps. możesz zignorować ten tekst z lamą bo jak mi sie nudzi to bzdury pisze xD

    Zapraszam do siebie:
    http://zycie-to-jedna-wielka-historia.blogspot.com/
    http://big-love-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcesz poznać pewną historie dotychczas wesołej i szczęśliwej nastolatki jednak której z czasem życie zaczęło się walić? Kiedyś łatwe, zabawne dziś już nie wiadomo jakie!. Chcesz poznać więcej losów i przygód które przygotowało jej życie? Chcesz wiedzieć czy sobie poradzi! Wszystkiego się dowiesz czytając " Life has its drawbacks"
    Zapraszam do czytania oraz komentowania.
    Przepraszam za spam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę dodać twój blog do "polecanych" c'nie ? Albo, po co ja w ogóle się pytam - wiadomo że mogę, przyjaciółką się nie odmawia xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Szybko następna część !!!
    Zapraszam do mnie http://crazystory123.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń