niedziela, 30 września 2012

Dwa

"Jessica"
Obudziło mnie głośnie pukanie do drzwi i krzyki Louisa.
 - Wpuść mnie! Chciałbym się ubrać do kolacji wigilijnej, a w ręczniku to nie wypada przyjść. - ciągnął po drugiej stronie drzwi. Zwlekłam się z łóżka i poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się muskularny tors mojego współlokatora. Stał przede mną w samym ręczniku. Właściwie to teraz byliśmy kwita. On też widział mnie pół nagą. No bo ręcznik to raczej nie zalicza się do ubrania. Przepuściłam go i sama podeszłam do wielkiej szafy skrywającej wszystkie moje ubrania. Wybrałam sobie zestaw na kolację i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w przygotowane wcześniej rzeczy. Mogłam powiedzieć, że wyglądałam idealnie. Przed łazienką stały jeszcze dwie osoby. O ile się nie mylę do Liam i lokowaty.
 - Jest jeszcze jedna łazienka. Dlaczego obaj stoicie przed tą? - spytałam ich.
 - Bo Zayn okupuje drugą. - odpowiedział Liam i tym samym przeoczył okazję, aby wejść jako pierwszy do łazienki.Zaśmiałam się pod nosem, gdy zobaczyłam załamaną minę Liama. Przeszłam przez korytarz i zeszłam po schodach do jadalni. Na stole był biały obrus, w kącie stała duża choinka przyozdobiona bombkami, łańcuchami i lampkami w różnych kolorach. Było tam po prostu ślicznie. Na łóżku siedzieli moi rodzice i o czymś rozmawiali. Chciałam już wyjść, ale usłyszałam moją mamę.
 - Jak my jej to powiemy? Przecież ona jest całkowicie nastawiona przeciwko niemu. Pewnie nas za to znienawidzi. - powiedziała moja rodzicielka.
 - Przestań. Może dobrze jej to zrobi. Na pewno się pogodzą i wreszcie będziemy jak normalna, zgodna rodzina. Mogę się założyć, że nasza córka zmądrzeje i wreszcie przestanie się buntować.
 - Przestań tak mówić, Bobby. Wiesz, że Jessie to dobre dziecko. Po prostu brakowało jej brata. - miło, że mama mnie broni, ale nadal nie rozumiem o co chodzi. Postanowiłam, że pójdę do siebie do pokoju i tam nad tym pomyśle. Otworzyłam drzwi i zastałam Louisa bez majtek.
 - O mój Boże! - krzyknęłam i odwróciłam się do niego plecami. - Możesz mi powiedzieć dlaczego przez pół godziny założyłeś tylko koszulę? - spytałam.
 - Bo nie mogę znaleźć majtek! Widziałaś je może?
 - W walizce ich nie ma? - upewniłam się
 - Pięć razy szukałem, a jestem pewien, że je zabrałem. - powiedział Lou.
 - Weź się czymś zakryj i ja ich poszukam. - powiedziałam i po chwili odwróciłam się do Louisa.
Podeszłam do jego walizki i zaczęłam w niej szperać. Z dziesięć bluzek w paski, album ze zdjęciami, nie wiem ile par spodni, skarpetki w...renifery, ale ani śladu majtek. Dla pewności otworzyłam drugą kieszeń. Wsadziłam do niej rękę i wyjęłam.... marchewkę? Czy to był jakiś żart? Marchewka, a nawet kilkadziesiąt marchewek?
 - Przykro mi, ale bielizny brak. - oznajmiłam.
 - Zawołaj Niall'a. Mamy podobne rozmiary, a jestem pewien, że on mi pożyczy jedną parę.
 - Nie zawołam go. Nie życzę sobie żeby ten człowiek przebywał w moim pokoju. - powiedziałam stanowczo i obdarzyłam Louisa nie miłym spojrzeniem.
 - "Ten człowiek" to twój brat. Zależy mu na tobie i cierpi, gdy mówisz, że go nienawidzisz.  Wiesz jak on bardzo się cieszył na spotkanie z tobą? Przez cały poprzedni tydzień gadał tylko o tym. Myślał, że ucieszysz się gdy go zobaczysz. - Lou walnął nie złą przemowę.
 - Wiesz co? Mi też na nim zależy, ale nie wiesz jak to jest, gdy ważna dla ciebie osoba zaczyna się od ciebie oddalać. Zaczyna cię ignorować, a chwilę potem nie wiesz już czy człowiek, którego widzisz to wciąż ten sam osobnik. Nie masz pojęcia jak cholernie bolało mnie rozstanie z moim bratem. On zawsze był dla mnie wzorem. ZAWSZE chciałam być taka jak on. Teraz wszystko się zmieniło... Ja się zmieniłam i on się zmienił. Koniec tematu. Już nigdy nie będzie tak samo. - z mojego oka poleciała łza. Usiadłam obok Louisa, a on objął mnie ramieniem. Teraz czułam się taka mała i bezpieczna. Stop! Jessica, opanuj się. Ty się nie możesz zakochać.
 - Wiesz... może gdybyś miał na sobie spodnie wyglądałoby to normalniej. - powiedział ktoś, kto stał teraz w drzwiach. Harry... Od razu odskoczyłam od Louisa. Zaśmiałam się. Musiało to rzeczywiście wyglądać co najmniej dziwnie.- Tak poza tym, to zgadzam się z Lou. Powinnaś przyjąć jego przeprosiny, albo nawet sama go przeprosić za to, że powiedziałaś, że go nienawidzisz. Cholernie mu na tobie zależy. W końcu jesteś jego "małą siostrzyczką". -  dokończył lokowaty.
 - Dzieci, zejdźcie na kolacje! - krzyknęła mama z dołu. W tym samym momencie Harry rzucił w stronę Louisa kawałek zwiniętego materiału. Okazało się, że to bokserki. Paskowaty już nawet nie zwrócił uwagi na to czy ktoś jest z nim w pokoju. Odwinął ręcznik, którym się zakrył i założył białe bokserki. Potem szybko wciągnął spodnie i zeszliśmy na dół. Stół był zastawiony różnymi potrawami. W tym roku było ich trochę więcej, bo mieliśmy jeszcze gości. Usiedliśmy wszyscy razem przy stole. Dziwiłam się, że Zayn spędza z nami święta. W końcu on ich nie obchodzi. Jest innej religii. Nie żebym była uprzedzona. Wręcz przeciwnie,  to mnie do niego przyciągało. Chciałam poznać go bliżej, bo był taki spokojny i skryty. Czułam, że naprawdę jest kimś innym, a ja głupia chciałam przekonać się kim. Szkoda, że nie zgodziłam się go wtedy pocałować... Stop! Przecież nie mogę się zakochać. Znowu ta sama sytuacja co z paskowatym. Czemu oni są tacy pociągający? Koniec myślenia o tych chłopakach. Teraz mój mózg przeskoczył na rozmyślania o rozmowie rodziców.  Gdzie oni chcieli mnie wysłać i co ma do tego Niall? Czemu tata już nie mówi o mnie "moja córcia"? Przecież nie mogłam zmienić się tak bardzo, a jeśli nawet to jego uczucia do mnie nie powinny się zmienić. Dobrze wie, że pomimo mojej zmiany nadal kocham jego i mamę tak samo. Nie wiedziałam dlaczego zaczęłam myśleć o tym właśnie teraz. Czy to mój brat tak na mnie działał? Cóż... teraz, gdy Niall jest w domu czuję się tak jakby ktoś zwrócił mi część mojego serducha i umocował znowu na swoim miejscu.Dziwne, ale prawdziwie.
 - Jessica, mamy  dla ciebie ważną wiadomość. - zaczął tata. - Wiemy, że możesz być nie zadowolona, ale sądzimy, że tak będzie dla wszystkich najlepiej.
 - Możesz przejść do rzeczy? Chce wiedzieć czy mam zacząć już krzyczeć, czy może się powstrzymać. - powiedziałam.
 - Wyprowadzasz się do brata. - powiedziała mama, a ja zaniemówiłam. - Zamieszkasz z Niallem. I wolę cię teraz uprzedzić niż żebyś miała dowiedzieć się za tydzień gdy już będziesz wyjeżdżać. - dokończyła.
 Nie mogłam wydobyć z siebie najcichszego dźwięku, więc po prostu wstałam z miejsca i odeszłam od stołu. Zanim wyszłam z domu zdążyłam chwycić tylko paczkę papierosów i zapalniczkę. Całe szczęście nikt tego nie widział. Tym razem nie szłam aż do parku. Przeszłam się po prostu na drugą stronę ulicy i usiadłam na kamieniu pod wielkim dębem. Odpaliłam papierosa. Delikatnie się uspokoiłam, ale nadal nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Oni mnie wyganiają z domu? Nie wiem jak reszta to odbiera, ale ja właśnie w ten sposób.Czemu wszyscy chcą żebym za wszelką cenę pogodziła się z Niallem? To jest nie normalne.Z moich oczu znowu pociekły łzy. Teraz był tam po prostu wodospad. Ostatnio tak ryczałam, gdy Niall miał wyjechać, a teraz płaczę bo mam z nim zamieszkać. Rzeczywiście nie normalne. Nagle ktoś objął mnie ramieniem. Z początku zastanawiałam się czy strącić tą łapę, ale poznałam zapach. Louis. Ostatecznie wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać jeszcze głośniej.
 - Ciii... Spokojnie. Przecież to, że zamieszkasz z piątką chłopaków nie jest chyba takie straszne. Nawet nie nakrzyczę na ciebie, dlatego, że palisz. Pamiętaj, że gdyby coś się działo zawsze możesz na mnie liczyć.
 - Wiem Louis, ale ja boję się tego, że teraz będę musiała spędzać z Niallem całe dnie i prędzej, czy później będę musiała z nim porozmawiać o tym co się ze mną dzieje. Nie chcę żeby mój brat dowiedział się o tym, że palę. Nie chcę też wyjść na słabą i wyjawić mu tego jak bardzo mi go brakowało. - powiedziałam cicho i spojrzałam prosto w oczy Louisa. Były takie cudowne. Chyba się w nich utopiłam. Nasze twarze dzieliły już milimetry i.... złączyliśmy się w pocałunku.

środa, 26 września 2012

Jeden

 "Jessica"
Dzisiaj wigilia... Podejrzewam, że tą też Niall spędzi poza domem. Ba, spędzi ją za granicą. W sumie to nic dziwnego. Już dawno pozbyłam się nadziei, że jeszcze kiedyś zobaczę go w naszym domu. Jak bardzo chciałam się mylić. Teraz miałam jeszcze większą ochotę go zobaczyć. Jako dzieci, zawsze w wigilię wypatrywaliśmy pierwszej gwiazdki, a wcześniej ubieraliśmy piękną choinkę... Bardzo chciałabym wrócić do tamtych czasów. Po tych rozmyśleniach wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek. Była 9:00. Podeszłam do mojej szafy i wyjęłam z niej zestaw na dzisiaj.  Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Od zawsze uwielbiałam gorące prysznice. One mnie oczyszczały i pozwalały się odprężyć. Myłam moje ciało czekoladowym żelem pod prysznic, a włosy truskawkowym szamponem. Po pół godzinnym prysznicu wyszłam z kabiny i rozejrzałam się po łazience. Nie wzięłam ciuchów. Owinęłam włosy i ciało ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Wcześniej rozejrzałam się czy nigdzie nie ma Grega lub taty. Teren czysty. Przemknęłam przez korytarz w samym ręczniku i wbiegłam do mojego pokoju. Stojąc tyłem do łóżka i reszty mebli zamknęłam drzwi i oparłam o nie głowę. Odetchnęłam z ulgą.
 - Nie mówiłeś, że twoja siostra jest taka śliczna. - odezwał się ktoś, kto najwidoczniej siedział na moim łóżku. Odwróciłam głowę i spłonęłam rumieńcem. Na moim łóżku siedziało pięciu chłopaków. Jednym z nich był... Niall. Miałam ochotę rzucić się w jego ramiona, ale po pierwsze spadł by mi ręcznik, a po drugie złamałabym daną sobie obietnicę. Ta możliwość nie wchodziła w grę.
 - Co ty tu robisz? - spytałam chłodno brata.
 - Miłe powitanie. Jak zawsze urocza. Przyjechałem na święta. W końcu trzeba spędzać je w rodzinnym gronie. - odpowiedział mi.
 - To ty pamiętasz, że jeszcze masz rodzinę? Myślałam, że ta czwórka to teraz twoja rodzina. Nie lepiej żebyś spędzał święta z nimi?
 - Jess, jak możesz tak mówić. Wiesz przecież, że zawsze o was pamiętam. Brakuje mi was, ale moje życie nabrało tempa i już nie jest takie łatwe. Proszę...
 - Wyjdź stąd. Nie chcę cię znać! I w ogóle to o nic mnie nie proś, bo ja nie mam zamiaru cię słuchać. - krzyknęłam i otworzyłam przed nim drzwi. Posłusznie wyszedł, ale na moim łóżku siedziało jeszcze czterech pasożytów, które zżarły mojego brata.
 - Będziesz się ubierać? - spytał lokowaty.
 - Tak, a bo co?
 - Chętnie popatrzę. - odpowiedział, a reszta się zaśmiała.
 - Ja sądzę, że chętnie stąd wyjdziecie i już nigdy nie zobaczę was w moim pokoju.
 Wstali z łóżka i wyszli. Słyszałam nawet jak schodzą po schodach. Zamknęłam się na klucz i w spokoju ubrałam się. Nałożyłam make-up. Wiem, że mama nie lubi jak maluje oczy na czarno, ale uwielbiam ten kolor. Zbiegłam gotowa po schodach i wbiegłam do kuchni. Przy stole siedziała cała piątka i coś jadła. Nie miałam ochoty na nich patrzeć, więc wzięłam tylko jabłko. Pobiegłam na górę po torebkę w której miałam telefon i papierosy i wyszłam z domu. Zanim zatrzasnęłam za sobą drzwi usłyszałam tylko mamine " Gdzie się wybierasz?" Jak zwykle nie odpowiedziałam. Byłam pełnoletnia i uważałam, że mogę chodzić tam gdzie mi się podoba. Jak zwykle poszłam do parku i usiadłam na mojej ulubionej ławce. Nikogo nie było w pobliżu, a mróz szczypał mnie w twarz. Nie dziwiłam się. Było -15'C. Ludzi nie było pewnie dlatego, że wszyscy przygotowywali się do tego magicznego, świątecznego wieczoru. Postanowiłam skorzystać z okazji i zapalić jednego papierosa. Wygrzebałam z torebki białe opakowanie i zaczęłam szukać zapalniczki. Nigdzie jej nie było. Dla pewności przeszukałam jeszcze kieszenie. Nic. Zrezygnowana zamknęłam torebkę, a opakowanie z papierosami rzuciłam za siebie. Nie wiedziałam dlaczego to zrobiłam. Może dlatego, że się wkurzyłam. Ciszę przerwał jakiś nie znajomy męski głos.
 - To chyba twoje. - powiedział i podał mi papierosy. - Chcesz ognia, bo zauważyłem, że chyba zapomniałaś zapalniczki.
 - Dzięki. - powiedziałam i wsadziłam papierosa do ust, a "nie znajomy" podpalił go.
 - Jestem Zayn. Niall nie mówił, że palisz Jess. Z jego opowiadań wnioskowałem, że jesteś raczej typem grzecznej dziewczynki.
 - Gdyby spędzał więcej czasu tutaj pewnie nadal byłabym "grzeczną dziewczynką". Jeśli chodzi o papierosy, to nikt nie wie, że ja palę. Tylko znajomi. Rodzice nie wiedzą, Greg nie wie i oczywiście Niall nie wie. 
 - Teraz może się dowiedzieć. - powiedział spokojnie Zayn.
 - Chyba mi tego nie zrobisz? Ja ci się zwierzam, a ty chcesz mnie wydać?! Ale z ciebie świnia. - powiedziałam i poderwałam się z miejsca. Zdenerwowana ruszyłam w stronę domu. Słyszałam jak chłopak za mną biegnie. Gdy mnie już dogonił, złapał mnie za rękę. Zdziwiłam się tym czułym gestem.
 - Spokojnie. Nic nikomu nie powiem, jeśli mnie pocałujesz.
 - Możesz pomarzyć. Prędzej świnie zaczną latać, a ja zacznę nosić różowe ubrania niż Cię pocałuję. - odpowiedziałam i wyrwałam swoją dłoń z jego ciepłej dłoni.
 Może zrobiłam to dlatego, że przeczucie mówiło mi, że on i tak nic nie powie. Wciąż pewnie stał tam zdziwiony, a ja dochodziłam już do furtki. Znowu ktoś złapał mnie za rękę. Ale tym razem to nie był czuły gest, tylko brutalne szarpnięcie. Odwróciłam się w stronę chłopaka.
 - Myślałaś, że pozwolę Ci mnie tak zostawić? - syknął Matt i jeszcze mocniej ścisnął moje dłonie.
 - Zostaw mnie! Między nami już nic nie ma! Nie potrafisz tego zrozumieć? Nie chcę z tobą być.
 - Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Zapamiętaj to sobie skarbie. - zaciskał swoje dłonie na moich z jeszcze większą siłą i nawet wbijał mi paznokcie w skórę.
 - Ałł... Matt zostaw, to boli! - krzyknęłam, a chłopak ścisnął moje ręce jeszcze mocniej. - Zostaw mnie debilu!
Z moich oczu popłynęła łza. Teraz mnie puścił i uśmiechnął się wrednie. Ja otarłam łzy i zatrzasnęłam za sobą furtkę, a następnie drzwi domu. Zdjęłam kurtkę i wbiegłam po schodach na górę. Gdy weszłam do swojego pokoju ujrzałam paskowatego. Rozkładał jakiś materac.
 - Cześć moja współlokatorko . - powiedział wesoło, podbiegł do mnie i mnie uściskał.
 - Współlokatorko? O co ci chodzi...
 - Louis. Chodzi mi o to, że przez najbliższy tydzień mieszkam z tobą. Uznaliśmy, że moje towarzystwo będzie ci najbardziej odpowiadać. No chyba, że wolisz Harry'ego, Zayn'a lub Liam'a. Tylko, że Zayn chrapie, Harry to podrywacz, a Liam... Liam to nawet fajny współlokator.
 - Dobra, zostań. Z Zaynem nie chce zamieniać choćby słowa. - powiedziałam zdenerwowana.
 - Płakałaś? Mogę wiedzieć co się stało?
 - Nie twój interes.Nie powinieneś przypadkiem martwić się o swoje problemy? - zapytałam chłodno. 
 - Przepraszam, ale czemu z twojego nadgarstka cieknie krew? Co ty sobie zrobiłaś  idiotko? 
 - Nic sobie nie zrobiłam! Ktoś mi to zrobił, a teraz wyjdź bo chcę pobyć sama. 
Louis wyszedł z mojego pokoju, a ja zatrzasnęłam za nim drzwi. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Jak mogłam być na tyle głupia żeby pakować się w ten chory związek z Mattem. To on namówił mnie do papierosów, to przez niego zaczęłam pić i buntować się przeciw rodzicom. Teraz przejrzałam na oczy. Niall nie był niczemu winien. To tylko ja i moje ego ze szczyptą nie grzecznego Matta. Nie mam zamiaru wyciągać w stronę brata dłoni na zgodę. W końcu on mnie ignorował. To on powinien przeprosić. W trakcie tych rozmyśleń przyszła mi ochota na sen. Cichy i spokojny. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i chwilę później śniłam o przeszłości. 

" Niall "
Siedziałem w swoim pokoju i myślałem o tym co powiedziała mi Jessica. Ona nie chce mnie znać. Z jednej strony nie dziwię się jej. Ma racje. Ignorowałem ją, nie odbierałem telefonów i nie dzwoniłem. Za to z tej drugiej strony nie rozumiałem jej. Zawsze była taka spokojna. Kochana młodsza siostrzyczka. Ja chciałem ją tylko chronić. Chciałem żeby żyła spokojnie. Bez tych wszystkich fotografów i reporterów. Sądziłem, że tak będzie dla niej lepiej. Nie mogę uwierzyć w to jak bardzo się myliłem. Ona wolała żyć w tym dziwnym świecie z ulubionym bratem u boku, niż w normalnej cichej rzeczywistości beze mnie. Teraz pewnie nie dam rady nic naprawić. Już za późno. Poczułem słoną krople spływająca po moim policzku. To była łza. Już od dawna nie płakałem. Ostatnio pół roku temu, gdy pokłóciłem się z Liamem. Dziwne uczucie.

----------------------------------------------------------------------------------------
Jak zwykle było ciężko, ale coś tam wytworzyłam. Nienawidzę początków. Poza tym to byłabym wdzięczna za komentarze;) 

sobota, 22 września 2012

Prolog

Kochana siostrzyczka, grzeczna córeczka. Od dawna nie można użyć na mnie tych określeń. Odkąd on wyjechał zmieniłam się. Zaczęłam łamać wszelkie zakazy. Zaczęły się wagary, alkohol i papierosy. Nie byłam uzależniona. Piłam tylko na imprezach, a paliłam tylko wtedy gdy się denerwowałam. Cóż... Może nie byłoby tak źle, gdyby on chociaż do mnie dzwonił. Lub odbierał moje telefony. Co ta sława robi z ludźmi? Zmienia ich nie do poznania. Ale dlaczego padło właśnie na mojego brata? Oczywiście... cieszę się, że spełnił marzenia. Jestem wściekła, bo to wszystko go zmieniło. Teraz ważniejszy od siostry jest zespół. Obiecałam sobie, że nigdy więcej mu nie zaufam. Gdy byłam malutką dziewczynką obiecał mi, że nigdy mnie nie zostawi, że zawsze będzie przy mnie. Mówił, że gdy będziemy dorośli zamieszkamy razem. W to ostatnie nie wierzę już od dawna, ale wtedy byliśmy małymi dziećmi i jego słowa znaczyły dla mnie tak dużo... Już nigdy nie pozwolę żeby ktoś skrzywdził mnie tak bardzo jak on. Od dwóch lat udaję, że  nie mam uczuć, że nie obchodzi mnie to co się z nim dzieje, że nie cierpię przez to, że mnie zostawił...

Bohaterowie


















Jessica Ashley Horan (18 lat)
Młodsza siostra Niall'a. Po jego wyjeździe
bardzo się zmieniła. Już nie jest grzeczną
dziewczynka...

















Niall James Horan (19 lat)
Starszy brat Jess. Członek zespołu One
Direction.

















Harry Edward Styles (18 lat)
Członek zespołu One Direction. Rozpoznać
 można go po idealnych lokach.
Louis William Tomlinson (21 lat)
Najstarszy członek zespołu One Direction.
Uwielbia nosić paski i nikt poza nim nie wygląda
w nich tak dobrze.











  




Zayn Javadd Malik (19 lat)
Kolejny członek zespołu One Direction. Ma
fioła na punkcie swojego wyglądu.

















Liam James Payne (19 lat)
Ostatni członek zespołu. Jest najbardziej
odpowiedzialną osobą w zespole, dlatego
nazywają go daddy. Panicznie boi się
łyżek.