środa, 26 września 2012

Jeden

 "Jessica"
Dzisiaj wigilia... Podejrzewam, że tą też Niall spędzi poza domem. Ba, spędzi ją za granicą. W sumie to nic dziwnego. Już dawno pozbyłam się nadziei, że jeszcze kiedyś zobaczę go w naszym domu. Jak bardzo chciałam się mylić. Teraz miałam jeszcze większą ochotę go zobaczyć. Jako dzieci, zawsze w wigilię wypatrywaliśmy pierwszej gwiazdki, a wcześniej ubieraliśmy piękną choinkę... Bardzo chciałabym wrócić do tamtych czasów. Po tych rozmyśleniach wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek. Była 9:00. Podeszłam do mojej szafy i wyjęłam z niej zestaw na dzisiaj.  Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Od zawsze uwielbiałam gorące prysznice. One mnie oczyszczały i pozwalały się odprężyć. Myłam moje ciało czekoladowym żelem pod prysznic, a włosy truskawkowym szamponem. Po pół godzinnym prysznicu wyszłam z kabiny i rozejrzałam się po łazience. Nie wzięłam ciuchów. Owinęłam włosy i ciało ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Wcześniej rozejrzałam się czy nigdzie nie ma Grega lub taty. Teren czysty. Przemknęłam przez korytarz w samym ręczniku i wbiegłam do mojego pokoju. Stojąc tyłem do łóżka i reszty mebli zamknęłam drzwi i oparłam o nie głowę. Odetchnęłam z ulgą.
 - Nie mówiłeś, że twoja siostra jest taka śliczna. - odezwał się ktoś, kto najwidoczniej siedział na moim łóżku. Odwróciłam głowę i spłonęłam rumieńcem. Na moim łóżku siedziało pięciu chłopaków. Jednym z nich był... Niall. Miałam ochotę rzucić się w jego ramiona, ale po pierwsze spadł by mi ręcznik, a po drugie złamałabym daną sobie obietnicę. Ta możliwość nie wchodziła w grę.
 - Co ty tu robisz? - spytałam chłodno brata.
 - Miłe powitanie. Jak zawsze urocza. Przyjechałem na święta. W końcu trzeba spędzać je w rodzinnym gronie. - odpowiedział mi.
 - To ty pamiętasz, że jeszcze masz rodzinę? Myślałam, że ta czwórka to teraz twoja rodzina. Nie lepiej żebyś spędzał święta z nimi?
 - Jess, jak możesz tak mówić. Wiesz przecież, że zawsze o was pamiętam. Brakuje mi was, ale moje życie nabrało tempa i już nie jest takie łatwe. Proszę...
 - Wyjdź stąd. Nie chcę cię znać! I w ogóle to o nic mnie nie proś, bo ja nie mam zamiaru cię słuchać. - krzyknęłam i otworzyłam przed nim drzwi. Posłusznie wyszedł, ale na moim łóżku siedziało jeszcze czterech pasożytów, które zżarły mojego brata.
 - Będziesz się ubierać? - spytał lokowaty.
 - Tak, a bo co?
 - Chętnie popatrzę. - odpowiedział, a reszta się zaśmiała.
 - Ja sądzę, że chętnie stąd wyjdziecie i już nigdy nie zobaczę was w moim pokoju.
 Wstali z łóżka i wyszli. Słyszałam nawet jak schodzą po schodach. Zamknęłam się na klucz i w spokoju ubrałam się. Nałożyłam make-up. Wiem, że mama nie lubi jak maluje oczy na czarno, ale uwielbiam ten kolor. Zbiegłam gotowa po schodach i wbiegłam do kuchni. Przy stole siedziała cała piątka i coś jadła. Nie miałam ochoty na nich patrzeć, więc wzięłam tylko jabłko. Pobiegłam na górę po torebkę w której miałam telefon i papierosy i wyszłam z domu. Zanim zatrzasnęłam za sobą drzwi usłyszałam tylko mamine " Gdzie się wybierasz?" Jak zwykle nie odpowiedziałam. Byłam pełnoletnia i uważałam, że mogę chodzić tam gdzie mi się podoba. Jak zwykle poszłam do parku i usiadłam na mojej ulubionej ławce. Nikogo nie było w pobliżu, a mróz szczypał mnie w twarz. Nie dziwiłam się. Było -15'C. Ludzi nie było pewnie dlatego, że wszyscy przygotowywali się do tego magicznego, świątecznego wieczoru. Postanowiłam skorzystać z okazji i zapalić jednego papierosa. Wygrzebałam z torebki białe opakowanie i zaczęłam szukać zapalniczki. Nigdzie jej nie było. Dla pewności przeszukałam jeszcze kieszenie. Nic. Zrezygnowana zamknęłam torebkę, a opakowanie z papierosami rzuciłam za siebie. Nie wiedziałam dlaczego to zrobiłam. Może dlatego, że się wkurzyłam. Ciszę przerwał jakiś nie znajomy męski głos.
 - To chyba twoje. - powiedział i podał mi papierosy. - Chcesz ognia, bo zauważyłem, że chyba zapomniałaś zapalniczki.
 - Dzięki. - powiedziałam i wsadziłam papierosa do ust, a "nie znajomy" podpalił go.
 - Jestem Zayn. Niall nie mówił, że palisz Jess. Z jego opowiadań wnioskowałem, że jesteś raczej typem grzecznej dziewczynki.
 - Gdyby spędzał więcej czasu tutaj pewnie nadal byłabym "grzeczną dziewczynką". Jeśli chodzi o papierosy, to nikt nie wie, że ja palę. Tylko znajomi. Rodzice nie wiedzą, Greg nie wie i oczywiście Niall nie wie. 
 - Teraz może się dowiedzieć. - powiedział spokojnie Zayn.
 - Chyba mi tego nie zrobisz? Ja ci się zwierzam, a ty chcesz mnie wydać?! Ale z ciebie świnia. - powiedziałam i poderwałam się z miejsca. Zdenerwowana ruszyłam w stronę domu. Słyszałam jak chłopak za mną biegnie. Gdy mnie już dogonił, złapał mnie za rękę. Zdziwiłam się tym czułym gestem.
 - Spokojnie. Nic nikomu nie powiem, jeśli mnie pocałujesz.
 - Możesz pomarzyć. Prędzej świnie zaczną latać, a ja zacznę nosić różowe ubrania niż Cię pocałuję. - odpowiedziałam i wyrwałam swoją dłoń z jego ciepłej dłoni.
 Może zrobiłam to dlatego, że przeczucie mówiło mi, że on i tak nic nie powie. Wciąż pewnie stał tam zdziwiony, a ja dochodziłam już do furtki. Znowu ktoś złapał mnie za rękę. Ale tym razem to nie był czuły gest, tylko brutalne szarpnięcie. Odwróciłam się w stronę chłopaka.
 - Myślałaś, że pozwolę Ci mnie tak zostawić? - syknął Matt i jeszcze mocniej ścisnął moje dłonie.
 - Zostaw mnie! Między nami już nic nie ma! Nie potrafisz tego zrozumieć? Nie chcę z tobą być.
 - Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Zapamiętaj to sobie skarbie. - zaciskał swoje dłonie na moich z jeszcze większą siłą i nawet wbijał mi paznokcie w skórę.
 - Ałł... Matt zostaw, to boli! - krzyknęłam, a chłopak ścisnął moje ręce jeszcze mocniej. - Zostaw mnie debilu!
Z moich oczu popłynęła łza. Teraz mnie puścił i uśmiechnął się wrednie. Ja otarłam łzy i zatrzasnęłam za sobą furtkę, a następnie drzwi domu. Zdjęłam kurtkę i wbiegłam po schodach na górę. Gdy weszłam do swojego pokoju ujrzałam paskowatego. Rozkładał jakiś materac.
 - Cześć moja współlokatorko . - powiedział wesoło, podbiegł do mnie i mnie uściskał.
 - Współlokatorko? O co ci chodzi...
 - Louis. Chodzi mi o to, że przez najbliższy tydzień mieszkam z tobą. Uznaliśmy, że moje towarzystwo będzie ci najbardziej odpowiadać. No chyba, że wolisz Harry'ego, Zayn'a lub Liam'a. Tylko, że Zayn chrapie, Harry to podrywacz, a Liam... Liam to nawet fajny współlokator.
 - Dobra, zostań. Z Zaynem nie chce zamieniać choćby słowa. - powiedziałam zdenerwowana.
 - Płakałaś? Mogę wiedzieć co się stało?
 - Nie twój interes.Nie powinieneś przypadkiem martwić się o swoje problemy? - zapytałam chłodno. 
 - Przepraszam, ale czemu z twojego nadgarstka cieknie krew? Co ty sobie zrobiłaś  idiotko? 
 - Nic sobie nie zrobiłam! Ktoś mi to zrobił, a teraz wyjdź bo chcę pobyć sama. 
Louis wyszedł z mojego pokoju, a ja zatrzasnęłam za nim drzwi. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Jak mogłam być na tyle głupia żeby pakować się w ten chory związek z Mattem. To on namówił mnie do papierosów, to przez niego zaczęłam pić i buntować się przeciw rodzicom. Teraz przejrzałam na oczy. Niall nie był niczemu winien. To tylko ja i moje ego ze szczyptą nie grzecznego Matta. Nie mam zamiaru wyciągać w stronę brata dłoni na zgodę. W końcu on mnie ignorował. To on powinien przeprosić. W trakcie tych rozmyśleń przyszła mi ochota na sen. Cichy i spokojny. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i chwilę później śniłam o przeszłości. 

" Niall "
Siedziałem w swoim pokoju i myślałem o tym co powiedziała mi Jessica. Ona nie chce mnie znać. Z jednej strony nie dziwię się jej. Ma racje. Ignorowałem ją, nie odbierałem telefonów i nie dzwoniłem. Za to z tej drugiej strony nie rozumiałem jej. Zawsze była taka spokojna. Kochana młodsza siostrzyczka. Ja chciałem ją tylko chronić. Chciałem żeby żyła spokojnie. Bez tych wszystkich fotografów i reporterów. Sądziłem, że tak będzie dla niej lepiej. Nie mogę uwierzyć w to jak bardzo się myliłem. Ona wolała żyć w tym dziwnym świecie z ulubionym bratem u boku, niż w normalnej cichej rzeczywistości beze mnie. Teraz pewnie nie dam rady nic naprawić. Już za późno. Poczułem słoną krople spływająca po moim policzku. To była łza. Już od dawna nie płakałem. Ostatnio pół roku temu, gdy pokłóciłem się z Liamem. Dziwne uczucie.

----------------------------------------------------------------------------------------
Jak zwykle było ciężko, ale coś tam wytworzyłam. Nienawidzę początków. Poza tym to byłabym wdzięczna za komentarze;) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz