poniedziałek, 24 grudnia 2012

Dziewięć

Za każdym razem gdy Lou próbował się do mnie zbliżyć ja się odsuwałam. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Zakochałam się w nim. Przyznaję bez bicia. Chcę z nim być i to bardzo, ale nie widzę dla tego związku przyszłości skoro on mi nie ufa. Serce mówiło mi "Zostań, Jessica!" a rozum mówił "Zostaw go! Nie ufa ci, to nie ma najmniejszego sensu!". Chyba mimo wszystko posłucham serca. Nie mogłabym od niego odejść. Przecież to pierwsza nasza kłótnia.
 - Skarbie, ja przepraszam. - powiedział i znowu próbował mnie przytulić. Tym razem się nie opierałam.
 - Czemu pomyślałeś, że coś mnie z nim łączy? - spytałam.
 - Nie wiem. Wyglądałaś tak jakbyś czuła do niego coś więcej. Jakby nie był tylko "kolegą".
 - Bo nie jest. Drake był moim najlepszym przyjacielem, ale się wyprowadził.Dzisiaj zobaczyłam go pierwszy raz od kilku lat... Moje zachowanie było zupełnie normalne. - powiedziałam.
 - Już ci wierzę. - powiedział i zbliżył swoje usta do moich.
Złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Tak, ale ja chciałam więcej.Zaczęliśmy się całować coraz namiętnej, a nasze języki wykonywały już taniec... miłości? Chyba tak... Nagle drzwi odtworzył nie kto inny jak mój brat. Niall miał bardzo dziwną minę. Jego twarz zmieniała kolory z prędkością światła. Ze zwykłego naturalnego koloru stała się różowa, potem purpurowa i na koniec czerwona. Wiedziałam, że zaraz wybuchnie więc chcąc tego uniknąć wybiegłam z tej  łazienki. Zbiegłam po schodach na dół i wbiegłam do jednej z sal. Liczyłam na to, że już dzisiaj mnie nie znajdzie. Przez przypadek wpadłam na Liama.
 - Szukaliśmy cię. Wiesz? - powiedział.
 - Tak, Niall mnie znalazł i Lou przy okazji też. - odpowiedziałam sucho.
 - Czemu płakałaś?- spytał
 - A czy to ważne? Masz przecież swoje problemy! Dlaczego interesujesz się moimi?
 - Mi możesz zaufać. Chodź. Wyjdziemy na zewnątrz i mi wszystko opowiesz, okay? - spytał.
 - Dobrze.
Przedarliśmy się przez tłum, który zmierzał już na dziedziniec i wyszliśmy przed pałacyk w którym odbywała się impreza. Przed rozpoczęciem rozmowy z Liamem wyjęłam jednego papierosa i go odpaliłam. Nie obchodziło mnie już to, że może coś powiedzieć Niallowi. Musiałam się po prostu odstresować.
 - Kojarzysz chłopaka, którego przytuliłam z pół godziny temu? - Li tylko pokiwał głową. - Louis to widział i myślał, że coś mnie z nim łączy. Chciałam mu to wyjaśnić. Tak na spokojnie. Poszliśmy do łazienki, bo tylko tam było cicho. Zaczęłam mu tłumaczyć, że z tamtym chłopakiem mnie nic nie łączy. Niestety mi nie wierzył. Zabolało mnie to, że nie ma do mnie zaufania i się rozpłakałam. Chyba zrobiło mu się odrobinę głupio, że mnie zranił. Chciał mnie przeprosić, przytulić. Na początku się odsuwałam. Potem górę wzięła opinia mojego serca i tak się złożyło, że zaczęliśmy się całować. Wszedł Niall, zaczął zmieniać kolorki, a ja uciekłam bo nie chciałam z nim o tym rozmawiać. Koniec historii. - powiedziałam i dopaliłam papierosa.
 - Czyli, że ty jesteś z Lou, Niall o tym nie wie, wy się pokłóciliście, a potem się pogodziliście, a teraz ty nie chcesz nic wyjaśnić swojemu bratu. Nie uważasz, że to trochę dziwne? Co Niall mógłby ci powiedzieć? - zadał mi pytanie.
 - Chodzi mi raczej o to, że Niall jest typowym starszym braciszkiem. Woli żebym miała chłopaka w swoim wieku itp. Nie rozumiem go, a nie chcę się z nim znowu poważnie pokłócić. Przecież to tylko kilka lat! - wyjaśniłam najprościej jak się da.
Liam zrobił dziwną minę, ale się nie odezwał. Wyglądał tak jakby chciał mi coś powiedzieć, ale nie wiedział czy może. Po kilku minutach chyba zauważył, że ta cisza zaczyna mi ciążyć, bo odezwał się do mnie.
 - Może wejdziemy do środka?
 - Jasne...
Było już trochę po północy. Śnieg padał, a ja wciąż unikałam mojego starszego brata. Za każdym razem, gdy go widziałam umykałam w jakieś inne miejsce. Po kolejnej godzinie dopiero odnalazłam Lou. Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy jak najdalej od reszty ludzi.W tej chwili rozmawialiśmy już o wszystkim i o niczym. Czy to możliwe, że się zakochałam? Chyba tak. Byłam w Louisie na zabój zakochana. Bezwarunkowo i nieodwołalnie.

-------------------------------------------------------------------------
Wreszcie nasmarowałam ten rozdział. Nie jest jakoś specjalnie udany, ale chyba nie jest też najgorszy ;) Cieszę się, że podobają się wam moje wypociny i, że je czytacie. Teraz tak z innej beczki. Życzę wam szczęśliwych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie udany.

sobota, 8 grudnia 2012

Osiem

Jechaliśmy już dobre pół godziny za długo. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego jeszcze nie dotarliśmy i dlaczego mam wrażenie, że zataczamy koło. Już chyba dziesiąty raz przejeżdżaliśmy obok znaku ograniczenia prędkości.Na 100% coś było nie tak. Zerknęłam jeszcze raz na mapę, którą trzymałam w ręce. Przecież dobrze skręciliśmy. Przynajmniej tak myślę. Nie widzę tutaj żadnej innej bocznej drogi. Harry się zatrzymał.
 - Dlaczego zatrzymałeś samochód? - spytałam.
 - Po pierwsze dobrze wiesz, że kręcimy  się w kółko, po drugie chcemy rozprostować nogi, a po trzecie chyba niektórzy muszą się odlać. - powiedział i spojrzał na mojego brata.
 - Niepotrzebnie piłem trzecią colę. - powiedział Niall i wybiegł z auta w stronę krzaków.
Ja także wyszłam z auta i przeszłam się kawałek. Po drodze rozglądałam się na boki. Miałam nadzieję, że może gdzieś zobaczę jakiś drogowskaz który wcześniej przegapiliśmy lub jakąś "ukrytą" drogę. Odeszłam już spory kawałek od samochodu, ale chyba nikt nie zwrócił uwagi na to, że sobie poszłam. Postanowiłam, że przejdę jeszcze 20 metrów i wrócę z powrotem. Dwa, pięć, dziesięć...
 -Aaaa!!! - krzyknęłam przerażona, gdy metr przede mną przebiegł wielki jeleń. Nagle wyskoczył z zarośli i najzwyczajniej w świecie przebiegł na drugą stronę ulicy. Miałam wrażenie, że moje serce zaraz wyskoczy z piersi. Momentalnie znaleźli się przy mnie chłopcy.
 - Ooo... Widzieliście tamtą drogę? - spytał nagle Liam.
 - Wydaje mi się, że to w nią powinniśmy skręcić.- powiedział Zayn.
Po chwili znowu znaleźliśmy się w samochodzie. Okazało się, że droga, którą zauważył Li była właściwa i dojechaliśmy w niecałe dwadzieścia minut. Właściwie to impreza już nieźle się rozkręciła. Kilka wstawionych panienek zaczęło przymilać się do chłopaków. Szatynkę w przebraniu piratki, która podrywała Lou miałam ochotę wytargać za te jej długie kłaki.Podeszłam do chłopaka i pociągnęłam go za rękę w stronę jednej z sal. Tak, były trzy sale. Jedna "Wielka sala" i dwie mniejsze. My chyba znaleźliśmy się w tej wielkiej.Wszędzie roiło się od przebierańców, a pomiędzy nimi chodzili kelnerzy z tacami i podwali gościom różne trunki. Wzięłam dla siebie i Lou kieliszek szampana. Zaczęliśmy pić i po jakiejś godzinie cała nasza piętka była kompletnie pijana. Tak, piątka bo Liam nie może pić alkoholu. Miałam wrażenie,  że przyjechał z nami po to żeby nas pilnować... Zbliżała się godzina 23:30. Na scenę wszedł jakiś facet. Miał spory brzuch, krzaczaste wąsiska i prawie zero włosów na głowie.
 - Witam wszystkich balowiczów. - powiedział. - Za 30 minut zapraszam wszystkich na dziedziniec. Zostaną tam wypuszczone fajerwerki i razem rozpoczniemy nowy rok! Miłej zabawy. - dokończył i zszedł ze sceny w stronę stolika przy który siedziała chyba jego żona, córka i dwoje synów.
Miałam wrażenie, że jednego z nich gdzieś już widziałam. Był raczej w moim wieku, miał średniej długości  włosy, i bardzo ładne oczy. Jestem pewna, że gdzieś go już widziałam. Chłopak chyba dostrzegł, że mu się przyglądam bo też zerknął w moją stronę. Powiedział coś do brata i zaczął iść do mnie.
 - Cześć Jess. - powiedział nie znajomy.
 - My się znamy? - spytałam.
 - Drake Williams. Przyjaźniliśmy się od czwartej klasy podstawówki do drugiej klasy gimnazjum. Nie mów, że  nie pamiętasz.
 - Chwilka... Już kojarzę! Twoi rodzice się rozwiedli i wyprowadziłeś się z mamą do Ameryki. Twój ojciec znalazł nową żonę i mieszka nadal tutaj. O mój Boże! Drake myślałam, że już cię nigdy nie spotkam. - rzuciłam się chłopakowi na szyję. 
 - Nie spodziewałem się takiego powitania. - przyznał.
Spojrzałam w stronę Louisa. Miał minę jakby ktoś jeździł mu żyletką po całym ciele. Musiał bardzo dziwnie odebrać to co się stało przed chwilą. Przeprosiłam starego przyjaciela i podeszłam do Lou i reszty chłopaków. Chciałam pocałować Lou w policzek żeby się już nie martwił, ale się odsunął. Pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam aż do łazienki. Chciałam żeby wyjaśnił mi swoje absurdalne zachowanie.
 - Więc....
 - Więc idź do tamtego chłoptasia. Mogłaś powiedzieć, że lecisz na dwa fronty to bym się nie angażował.
 - Myślisz, że Drake cokolwiek dla mnie znaczy?! To tylko mój stary przyjaciel!
 - "Przyjaciel", a jednak wyglądało to odrobinkę inaczej. Możesz mi powiedzieć dlaczego ci nie wierzę? - spytał retorycznie.
 - Szczerze mówiąc? Nie mam pojęcia. Myślałam, że mi ufasz i rzeczywiście mnie kochasz. Tak jak mówiłeś. Jaka ja byłam głupia... - powiedziałam i zaniosłam się płaczem.
Louisowi od razu zmieniła się mina. Wyglądał tak jakby się czegoś wstydził. Podszedł do mnie i chciał mnie przytulić. Tym  razem to ja go odepchnęłam. Skoro mi nie ufa to jaki to ma sens?

piątek, 30 listopada 2012

Liebster Award

Bardzo dziękuję za nominację ;) Niestety wcześniej nie mogłam odpowiedzieć na pytania i robię to dopiero teraz..

1. Jak się nazywasz?
 Roksana
 2. Skąd pochodzisz?
 Z Polski
3. Ile masz lat?
 Prawie 14, ale jeszcze jest to 13
4. Czy lubisz One Direction?
 Kocham, ubóstwiam, uwielbiam...
5. Najbardziej zwariowana rzeczą jaką zrobiłaś?
Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia... Znalazło by się kilka rzeczy, ale jakoś nie mam do tego głowy.
6. Największe marzenie?
Oj mam dużo wielkich marzeń, ale od ponad roku moim największym marzeniem jest poznać One Direction.
7. Ulubiony sport?
Hmmm.... Nie jestem typem sportowca i robię co mogę żeby unikać zajęć wf-u. Ale uwielbiam jeździć konno, a to jest sport.
8. Lubisz mój blog ( jeśli czytasz)
Jest świetny. Niestety ostatnio nie mogę za często komentować żadnych blogów... ;(
9. Kim chcesz w przyszłości?
Chciałabym zostać aktorką, bo naprawdę kocham grać, ale niestety moje szanse w przebici się są zerowe :(
10 Osoba której po prostu nie cierpisz?
Cieszę się, że już nie chodzę z nią do klasy. Miała na imię Magda i była na serio okropna.
11 Ulubiony film/ książka i dla czego?
Moje ulubione filmu pokrywają się z ulubionymi książkami, a do tego wszystkiego jest tego sporo. Ale gdybym miała wybrać ulubioną trójkę byłoby to:
1) Harry Potter (cała seria książek i filmy) To jest chyba klasyka. Nie ma osoby, która nie słyszałaby o Harrym Potterze. Nie mam pojęcia czemu spodobało mi się to, ale jest genialne.
2) Saga Zmierzch ( wszystkie książki i filmy) Książki podobają mi się dlatego, że wszystko jest w nich na serio świetnie opisane. Zawiera to odrobinę tajemnicy i romans. Wszystko co kocham.
3) Ostatnia Piosenka ( płakałam, gdy czytałam książkę i gdy oglądałam film. Uwielbiam to bo jest na maxa wzruszające.)

Nominowani:
1)  http://take-me-to-wonderland-onedirection.blogspot.com/
2)  http://skip-the-sky.blogspot.com/
3)  http://i-wanna-be-drunk-with1d.blogspot.com/
4)  http://young-pretty-crazy.blogspot.com/
5)  http://sweet-sounds-of-his-voice.blogspot.com/
6)  http://look-i-love-you.blogspot.com/
7)  http://i-will-be-ur-man.blogspot.com/
8)  http://xeverlastinglovex.blogspot.com/search?updated-min=2012-01-01T00:00:00Z&updated-max=2013-01-01T00:00:00Z&max-results=9
9)  http://truelove-onedirection.blogspot.com/
10) http://jednospojrzenieonedirection.blogspot.com/
11) http://niebieskookaonedirection.blogspot.com/

Pytania:
1) Jak długo jesteś fanką One Direction?
2) Twój ulubiony członek One Direction to...?
3) Twoim największym marzeniem jest...?
4) Czy masz rodzeństwo?
5) Ile masz lat?
6) Jak ma na imię twoja najlepsza przyjaciółka?
7) Jak ma na imię twój największy wróg?
8) Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
9) Jak wygląda twój ideał chłopaka?
10) Twoja ulubiona książka to...?
11) Jak byś siebie opisała?

czwartek, 29 listopada 2012

Siedem

" Jessica "
 - Ty sobie żartujesz? - spytałam lekko nie dowierzając.
 - Nie, nie żartuje. Wybierz sobie strój, a ja pójdę po chłopaków. Chętnie zobaczą kilka modelek. - powiedział i już go nie było. Przyjrzałam się dziewczynom  i strojom, które miały na sobie. Kobieta kot, Lady Gaga, panna młoda, królewna i... wielka marchewka?
 - Lubicie swoją pracę? - spytałam.
 - To zależy... Czasem jest na serio fajnie, ale czasami musimy zakładać rzeczy, których nikt chyba nie strawi. - odpowiedziała wysoka brunetka.
 - Dzisiaj zostałam z samymi facetami i idziemy na bal kostiumowy. Według was, który powinnam wziąć strój? - spytałam.
 - Weź kobietę kota. Wszystkie się zgadzamy, że jest najlepsza. - odpowiedziała dziewczyna marchewka.
 - Tak, dokładnie. Weź tą. - powtarzała każda po kolei.
Właśnie zszedł Louis, ale bez chłopaków. Zastanawiałam się dlaczego.
 - Wybrałam. - powiedziałam do chłopaka. - Dzisiejszego wieczoru będę drapieżną kicią.Możesz odesłać dziewczyny. - powiedziałam i pobiegłam schodami na górę. Niall miał otwarte drzwi do pokoju, więc postanowiłam kątem oka zajrzeć co robi. To co zobaczyłam kompletnie mnie zdziwiło. Niall, Zayn, Harry i Liam oglądali wideo z koncertu, który dałam z moim zespołem. Myślałam, że oni na to nie trafią! Szybko pobiegłam do swojego pokoju i się w nim zamknęłam. Przecież nikt poza tymi paroma osobami, które były na koncercie dobroczynnym nie miało zobaczyć mojego występu. Teraz przez jakiegoś debila jestem w internecie i może zobaczyć mnie cały świat. Chyba zapadłabym się pod ziemię gdyby ktoś mnie rozpoznał! Pospiesznie odpaliłam mojego laptopa i weszłam na YouTube. Bardzo szybko znalazłam szukany przeze mnie filmik. Miał on już 500 000 wyświetleń! Teraz jestem pewna, że stanę się pośmiewiskiem całej mojej szkoły. Ba, stanę się pośmiewiskiem całego miasta. Zabrałam się za czytanie komentarzy. "Wow! Co to za dziewczyna? Ma wielki talent! ", " Ten zespół powinien zacząć grać zawodowo! Już są moimi idolami! ", " Fajny wokal, fajne brzmienie i chyba piosenki są własnoręcznie pisane! Mogę powiedzieć tylko tyle, że zespół ma talent. ". Byłam szczerze zdziwiona. Jak to możliwe, że komuś się to podoba? No trudno... minie kilka tygodni i wszyscy o tym zapomną.Teraz może krótka historia zespołu, który założył mój przyjaciel i jego koledzy. Mike i jego kumple, Tonny, Tyler i Conor chcieli założyć zespół. Niestety nie mieli wokalistki, a żaden z nich śpiewać nie umie. Raz na lekcji muzyki usłyszeli jak śpiewam i spytali czy miałabym ochotę dołączyć do ich zespołu. Gdy się po raz pierwszy nie zgodziłam, nie dawali mi spokoju. Przez tydzień łazili za mną wszędzie i błagali. Nie miałam zbyt dużego wyboru. Zgodziłam się. Muszę przyznać, że teraz kocham to co robię, ale nie śpiewam przy rodzinie. Mają już jedną uzdolnioną gwiazdę. Po co im druga? I tak Niall zawsze będzie ode mnie lepszy. Położyłam się na moim łóżku i bardzo szybko zasnęłam. Mój sen przypominał sen dziesięciolatki. Razem z zespołem byłam na scenie i śpiewałam. W hali koncertowej było kilka tysięcy osób! Mieliśmy wielu oddanych fanów, a wśród nich zobaczyłam Alex. Osobę, której od tak dawna mi brakowało! Zbiegłam ze sceny i ruszyłam w jej stronę. Ona zaczęła biec do wyjścia, a ja za nią. Gdy przekroczyłam ogromne drzwi moje oczy ujrzały plac zabaw na którym jako dzieci spędzałyśmy wolny czas. Alex, którą pamiętam stała po drugiej stronie wielkiego placu, a na huśtawkach siedziały dwie dziewczynki. Jedna miała długie brązowe włosy i duże niebieskie oczy, a druga średniej długości rude włosy i zielone oczy. Od razu je rozpoznałam. Szatynka to mała ja, a ruda to Alex. Nagle wszystko zaczęło znikać i znalazłam się w pokoju w którym zmarła moja przyjaciółka. Teraz jedna z nich siedziała na podłodze, a druga stała w drzwiach. Ta pierwsza wstrzykiwała sobie coś w żyły. Chciałam ją powstrzymać. Próbowałam złapać strzykawkę i wyrwać ją z dłoni przyjaciółki. Niestety nic to nie dawało. Moja ręką przechodziła przez nią na wylot. Zaczęłam krzyczeć. "Alex nie rób tego! Nie chcę cię stracić! Przestań!". Wtedy odezwała się ta druga. Ta, która widziała i słyszała mnie. " Ona cię nie słyszy. Robi to, co uważa za słuszne. Szkoda, że nie wie, że za niecałe dwie minuty będzie z nią koniec.". Dlaczego Alex mówiła o sobie w trzeciej osobie? Nie rozumiałam tego. Po chwili odezwała się znowu. " Wiem, że chciałaś mnie uratować i wiem, że ci mnie brakuje. Ale proszę cię nie rozpamiętuj tego co było, bo stracisz wszystko! Stracisz Louis'a, Niall'a, mamę, tatę i wszystkich na których ci zależy. Żyj teraźniejszością. Nie przeszłością. Nie przyszłością. Uratuje cię tylko teraźniejszość." Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale zauważyłam, że się od niej oddalam. Obudziłam się zalana łzami. Spojrzałam na zegarek. Była 18:43. Za godzinę muszę być gotowa. Szybko zerwałam się z łóżka, wzięłam czystą bieliznę i moje przebranie. Wyszłam z mojego pokoju i udałam się w stronę łazienki.Przed drzwiami stali Zayn i Louis. Czyli w tej musi być Harry lub Niall, bo pod drugą stał Liam. Poszłam z powrotem  do mojego pokoju. Poczekam sobie aż któryś wreszcie wyjdzie. Stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia, bo  i tak już mnie słyszeli.Wzięłam do ręki gitarę, zeszyt z piosenkami i zeszyt do nut. Zaczęłam coś komponować. Nim się obejrzałam miałam gotową 1/4 piosenki. W tym samym momencie do drzwi zapukał Liam i powiedział, że mogę już skorzystać z łazienki. Odłożyłam wszystko na miejsce i udałam się do świątyni ciszy i spokoju.Wzięłam prysznic i umyłam dokładnie włosy. Postanowiłam, że dzisiaj je zakręcę. Zrobiłam odpowiedni makijaż i wbiłam się w swoje nowe wdzianko. Swoją drogą byłam bardzo ciekawa za co przebiorą się chłopcy. Wyszłam z łazienki. Wszyscy byli już gotowi i czekali na mnie w salonie. Dołączyłam do nich zaraz po tym jak wzięłam torebkę z telefonem, papierosami i zapalniczką. Na kanapie czekało na mnie pięć osób. Kobieta, marchewka-gigant, pirat,Superman i... Harry Potter? Chyba nie trudno się domyślić kto był marchewką. Może opowiem o tym za kogo przebrała się reszta. Więc Zayn był przebrany za kobietę, Niall za Supermana, Liam za pirata, a Harry za Harry'ego Pottera. Ciekawe pomysły...
 - No to idziemy? - spytałam ich.
 - Tak jasne... Fajny kostium. - powiedział Harry.
Pięć minut później siedzieliśmy w sporym vanie. Harry prowadził, chłopcy siedzieli z tyłu i się wygłupiali, a ja siedziałam na miejscu pasażera obok Harry'ego z mapą i mówiłam mu gdzie ma jechać. Chłopcy na miejsce całej zabawy wybrali bal kostiumowy w wielkim, starym  zamku za miastem. Na imprezie będzie podobno jeszcze około 500 ludzi. Mam przeczucie, że będzie to nie zapomniana impreza.

-----------------------------------------------------------------------------
Cześć!  Wczoraj wróciłam ze szpitala... Nie zbyt przyjemne miejsce, a szpitalne jedzenie? Ohyda!!! Całe szczęście, że już wróciłam. Chciałam dodać ten rozdział trochę wcześniej, ale niestety nie mogłam:( Mam nadzieję, że chociaż trochę się wam podoba. Następny pojawi się pewnie za tydzień.

wtorek, 20 listopada 2012

Sześć

 "Jessica"
 - Ściągaj Harry. - poganiałam chłopaka.
 - Jak to możliwe, że taka dziewczynka umie ograć dwóch chłopaków w tak krótkim czasie? - spytał zdziwiony. - Dobrze, że nie graliśmy na kasę.
 - Lata praktyki. A teraz ściągaj te spodnie, a ty skarpetę Liam. Jak to możliwe, że tylko to ci zostało? - spytałam chłopaka.
 - Graliśmy ponad godzinę. - odpowiedział krótko i ściągnął ostatnią skarpetkę. Teraz Liam jako przegrany siedział cały nagi i zakrywał swój interes, a Harry w został w samych majtkach i się poddał. Ja straciłam podczas tej gry tylko buta. Rozejrzałam się jeszcze po łazience, wstałam i wyszłam z pomieszczenia. Od razu poszłam do swojego pokoju. Był pusty. Postanowiłam wykorzystać to i pograć sobie na gitarze. Usiadłam na łóżku i zaczęłam grać pierwszą melodię, która przyszła mi na myśl. Nawet nie zorientowałam się kiedy dźwięki zaczęły składać się w "Skyscraper ". Zaczęłam śpiewać. Liczyłam na to, że nikt nie usłyszy moich wrzasków. Dosłownie sekundę po tym, jak skończyłam do mojego pokoju wbiegła piątka chłopaków. Każdy pewnie domyśla się kto.
 - Ty umiesz śpiewać? - spytał zdziwiony Zayn.
 - Przesłyszeliście się. Ja wcale nie śpiewałam. - odpowiedziałam pospiesznie.
 - To dlaczego trzymasz w ręku gitarę? - spytał Harry.
 - To nie mogę dokładniej obejrzeć mojego prezentu? - spytałam wymijająco.
 - Grałaś i śpiewałaś. Nie jesteśmy głusi. - dołączył się Liam.
 - Wiem, że umiesz grać Jess. Przecież sam cię uczyłem. - powiedział Niall.
 - Dobra. Jeśli nawet śpiewałam, to co? Wiele dziewczyn podśpiewuje sobie w domu i nie robicie z tego afery.
 - Ale ty masz talent. - powiedział Lou, wyraźnie podekscytowany.
 - Dobra. Ja wychodzę. Jak chcecie to dalej sobie dyskutujcie, ale nie o mnie. - powiedziałam i wyszłam ze swojego pokoju.
Założyłam kurtkę i udałam się do parku. Zimą było tu tak pięknie. Przez dobrą godzinę chodziłam po ścieżkach tego śnieżnego raju.W końcu postanowiłam wrócić do domu. Zawędrowałam dość daleko, więc powrót też zajął mi trochę czasu. Ciągle czułam, że ktoś mnie obserwuje. Oczywiście nie miałam powodów do obaw tak długo jak wokół mnie byli ludzie. Wróciłam bez żadnych komplikacji po drodze. Może mam już paranoje? Może to po prostu strach przed Mattem...?

 (Sylwester 2012)
 " Niall "

Uwielbiam budzić się w moim pokoju. Czuję się tutaj taki wolny. Przypomniały mi się wszystkie chwile spędzone w tym miejscu. Chciałbym wrócić do dzieciństwa. Wszystko było wtedy takie łatwe, a największym problemem był  zakaz jedzenia słodyczy lub brak pomysłów na zabawy. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Wykonałem podstawowe poranne czynności, założyłem bokserki i zszedłem na dół żeby zrobić sobie śniadanie. Przy wysokim blacie w kuchni siedziało pięć osób. Jessica, Louis, Liam, Harry i Zayn. Chłopaki tak jak ja zeszli na śniadanko w samej bieliźnie, a Jess miała na sobie spodnie od dresu i bokserkę. Wyglądali jak jedna wielka rodzina. Cały czas ich obserwowałem. W tym momencie każdy podniósł swój widelec, odkroił kawałek naleśnika i wsadził go sobie do ust. Parsknąłem śmiechem.
 - Co? - powiedziała cała piątka jednocześnie.
 - Nie, nic... Rodzice jeszcze śpią? - zwróciłem się do siostry.
 - Nie. - odpowiedziała krótko.
 - A wiesz gdzie są?
 - Tak.
 - A możesz mi powiedzieć?
 - Mogę. - odpowiedziała i uśmiechnęła się. Wyglądało na to, że nie dokończy.
 - A powiesz? - spytałem w końcu.
 - Powiem. Są poza miastem u znajomych i wrócą 2 stycznia. Mówili nam, że jutro, gdy będziemy wyjeżdżać, to mamy zakluczyć drzwi i zanieść klucz do pani Sims. - powiedziała, a ja tylko pokiwałem głową i wziąłem się za swoją porcję naleśników. Jestem ciekaw czy ktoś już powiedział Jess, że zmieniliśmy plany na dzisiejszą noc i idziemy na imprezę kostiumową, a nie zwykłą. Podejrzewam, że nie, bo nie martwi się o brak kostiumu. Wszyscy skończyli jeść przede mną i poszli do swoich pokoi. Ja, gdy tylko skończyłem postąpiłem tak samo. Ubrałem się i odpaliłem laptopa. W pierwszej kolejności sprawdziłem swój e-mail. Napisała do mnie moja koleżanka Chanel.
 " Hey, Niall! Jak tam po świętach? Co planujesz na sylwestra? Ja idę z Ianem i jego znajomymi na jakąś mega imprezę. Coś tak czuję, że to będzie niezapomniana impra. Nigdy nie uwierzysz, ale widziałam twoją siostrę na YT! Ona ma cudowny talent. Mógłbyś jej to przekazać? Mam nadzieję, że pojawisz się jeszcze w LA. Brakuje mi twoich wygłupów. Całuję, Chanel. "
We wiadomości od Chanel znajdował się jeszcze link do kanału na, którym został opublikowany występ mojej siostry. Tak, to był występ. Jessica stała na scenie w jakimś lokalu, a za nią zespół składający się z basisty, perkusisty i jeszcze jednego gitarzysty. Śpiewała... I to pięknie śpiewała. Zapisałem sobie jej występ, żeby pokazać go potem chłopakom.

"Jessica"
Leżałam z Lou na moim łóżku. On bawił się moimi włosami. Czułam się taka szczęśliwa i bezpieczna. Było mi po prostu cudownie. Nie mogłam się doczekać dzisiejszej nocy. Chciałam żeby była dla mnie niezapomniana.
 - Mówiłem ci już, że zmieniliśmy plany na dzisiejszy wieczór? - spytał nagle Lou.
 - Nie, nic nie mówiłeś. - powiedziałam zdezorientowana.
 - Jednak idziemy na bal kostiumowy.  - wyjaśnił mi spokojnie.
 - Ale ja nie mam się w co przebrać! - zaprotestowałam.
  - O to bądź spokojna. Za pół godziny wybierzesz sobie przebranie. - powiedział, a ja zaczęłam zastanawiać się o co chodzi.
 Chyba nie urządzi dla mnie pokazu mody?

środa, 7 listopada 2012

Następny rozdział...

Hej :( Dziwnie mi to pisać, ale zupełnie nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział. Część mam już napisaną, ale drugiej części nie mam siły napisać. Chodzi o to, że nie wiem czy trafię na salę operacyjną czy nie. Jeśli tak to rozdział pojawi się pewnie dopiero za jakieś dwa tygodnie, a jeśli nie to postaram się go napisać od razu jak zrobi mi się lepiej. W tym też poście chcę podziękować wam za miłe komentarze:) Cieszę się, że wam się podoba i motywujecie mnie do dalszego pisania. Jeszcze raz wielkie dzięki i przepraszam ;(

środa, 24 października 2012

Pieć

"Jessica"
Rano, a raczej o świcie obudziło mnie pięciu ktosiów. Louis, Niall, Harry, Zayn i Liam skakali po moim łóżku i  krzyczeli "czas na prezenty, czas na prezenty". Spojrzałam w stronę zegarka, który stał na mojej szafce nocnej. Godzina 6:56, a te dzieciaki nie pozwalają mi w ogóle spać.
 - Wstawaj Jess! - krzyczeli na zmianę. - Wstawaj! Prezenty!
 - Chłopaki, bardzo proszę dajcie mi się wyspać. - powiedziałam cicho i oczy mi się przymknęły.
Zapadł cisza. Dość niepokojąca cisza, ale ja nadal spokojnie leżałam. Chwilę później poczułam jak ktoś podnosi mnie z łóżka i wynosi z pokoju. Momentalnie otworzyłam oczy. Oczywiście to był Lou.
 - Louis postaw mnie na ziemię! - zaczęłam się drzeć, a on dalej spokojnie schodził po schodach. - Lou, masz w tej chwili postawić mnie na dół! - kontynuowałam swoje protesty, ale nie działały.
Chłopak postawił mnie dopiero w salonie. Pod choinką leżała masa prezentów,a moi przyjaciele i rodzice czekali tylko, aż zacznę je im wręczać. Tak, to już tradycja, że ja zaczynam rozdawać prezenty. U nas zawsze było tak, że najmłodszy członek rodziny zaczyna. Gdybym urodziła się w styczniu to Harry by zaczynał. Niestety moje urodziny przypadają na czerwiec. Środek roku. Wzięłam pierwszą lepszą paczkę i zorientowałam się dla kogo miał być ten pakunek. Dla mamy. Wręczyłam jej prezent owinięty w złoty papier. Moja rodzicielka uśmiechnęła się do mnie i zaczęła otwierać swój prezent. Postanowiłam kupić jej nową sukienkę na sylwestra. Narzekał przez cały czas, że nie ma się w co ubrać, więc wpadłam tylko na ten pomysł.
 - Córciu, ona jest cudowna. Na pewno założę ją w sylwestra. - powiedziała mama i posłała w moją stronę kolejny ciepły uśmiech.
Następna paczka była dla Greg'a. Kupiłam mu płytę jego ulubionego zespołu. Nawet nie pamiętam już jak on się nazywa. Mój najstarszy brat był bardzo zadowolony z nowego nabytku. Następne paczki poleciały po kolei do Liam'a, Zayn'a i dziewczyny Greg'a. Potem tata, Louis i Harry. Każdy był zadowolony ze swojego prezentu. Ostatni specjalnie zostawiłam dla Niall'a. Wręczyłam bratu średniej wielkości prezent i czekałam aż go rozpakuje. Gdy ujrzał co dla niego przygotowałam w jego oku pojawiła się łza.
 - Zachowałaś je wszystkie i zrobiłaś to specjalnie dla mnie? - spytał lekko nie dowierzając.
 - Oczywiście głuptasie, że dla ciebie. Zbierałam je przez 10 lat. Ostatnie jest zrobione dwa lata temu, gdy żegnaliśmy się kiedy wyjeżdżałeś z kraju. Miałam jeszcze wtedy brązowe włosy. - powiedziałam i przytuliłam go. Chwilę później prezenty zaczął rozdawać Harry. Ja dostałam torebkę od Chanel. Okropnie mi się spodobała, ale dziwnie mi było z tym, że dostaje tak drogie prezenty. Od Niall'a dostałam gitarę, o której marzyłam od trzech lat. Następny prezent był od Liam'a. Szczerze mówiąc to takie prezenty widziałam tylko w filmach o celebrytach. Przecież ja nie wykorzystam tych kosmetyków do końca życia! Kolejny od Zayn'a. Mulat wręczył mi piękną, sylwestrową sukienkę i dodatki do niej. Muszę przyznać, że znał się na modzie i to bardzo dobrze. Ona była idealna. Domyślam się, że będę wyglądać w niej świetnie. Ostatni z chłopców był Lou. On dał mi piękną bransoletkę.
 - Em.. Lou, mam jedno pytanie. Czy to...
 - Diamenty? Tak. Uznałem, że to będzie najodpowiedniejszy prezent, bo ktoś zdążył ukraść mi jeden pomysł. - powiedział i spojrzał na Harry'ego.
Następne prezenty od Greg'a, jego dziewczyny i rodziców spodobały mi się równie mocno. Zaniosłam wszystkie nowe nabytki do swojego pokoju i ułożyłam je w odpowiednich miejscach. Za mną przyszedł też Louis. Zamknął za sobą drzwi i usiadł na moim łóżku. Nie patrzałam na niego, a i tak widziałam, że mi się przygląda. Gdy tak układałam nowe rzeczy przeszłam obok szafy z lustrem. Spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądałam okropnie. Posklejane od tuszu rzęsy, kołtuny we włosach, brzydki, blady kolor skóry i podpuchnięte oczy, a na dokładkę stare, zniszczone dresowe spodnie i biała bokserka z małymi dziurkami w talii. Powinnam jeszcze pospać. Podeszłam do łóżka i walnęłam się na nie. Próbowałam zasnąć, ale ktoś położył się obok mnie i zaczął mnie rozpraszać swoją obecnością.
 - Louis, ja chcę się wyspać. - powiedziałam.
 - A ja chcę się wyspać z tobą. - odpowiedział mi i przytulił mnie do siebie. Co mam do stracenia? Wtuliłam się w niego.
 - Muszę przyznać, że tak jest całkiem wygodnie. - powiedziałam półszeptem i chwilę później już spałam.

 (Kilka godzin potem)
Obudziłam się w ramionach Louis'a. On już nie spał. Bawił się moimi włosami i to mnie właśnie obudziło. Nic nie mówiąc wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam zestaw na dzisiejszy dzień. Następnie udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i założyłam wcześniej przygotowane rzeczy. Ciężko było zmyć stary tusz do rzęs, ale jakoś dałam radę. Chciałam już wziąć się do nakładanie makijażu, ale usłyszałam pukanie do drzwi łazienki i krzyki Zayn'a.
 - Jess! Możesz mnie wpuścić do łazienki? - spytał
 - A po co? - odkrzyknęłam.
 - Muszę siku, a Harry i Liam siedzą w drugiej zamknięci i grają w karty. Mówią, że to ich zemsta za wczorajsze. - powiedział i oczami wyobraźni widziałam jak skacze w holu.
 - Dokończę makijaż i możesz wejść. - odpowiedziałam i zaczęłam nakładać make-up.
Po piętnastu minutach był gotowy i mogłam wyjść z tej świątyni ciszy i spokoju. Pokusiło mnie żeby zobaczyć, czy chłopcy nadal grają w karty w łazience. Złapałam za klamkę i pociągnęłam ją w dół. Zamknięte.
 - Odejdź Zayn! Nie wpuścimy cię po twój żel do włosów! - krzyknął Liam.
 - Tyle, że to nie Zayn, tylko Jessica! - odkrzyknęłam. - W co gracie?
 - W pokera. Chcesz zagrać z nami? - odpowiedział mi Harry.
 - Jasne, ale wiecie, że musicie mnie wpuścić do środka?
 - Oczywiście, że tak. - powiedział loczek i otworzył przede mną drzwi.

niedziela, 14 października 2012

Cztery

"Jessica"
Siedziałam z Harrym w samochodzie. On był taki miły... Ale przesadził dzisiaj z tym sadzaniem sobie mnie na kolanach... Zaczęłam też zastanawiać się nad uczuciami Louisa do mnie i na odwrót. On był cudowny. Zabawny, przystojny i rozumiał mnie jak nikt inny. Ale był jeden problem. Ja nie chciałam się zakochać. Broniłam się przed tym rękami i nogami. Nie chciałam tego uczucia w moim sercu. Już raz się zakochałam i za dobrze na tym nie wyszłam. Chłopak w którym się zakochałam poprzednio potraktował mnie jak dziewczynę do "zaliczenia". Miałam wtedy 17 lat. Poznałam go na domówce u mojej dobrej koleżanki. Dean sprawiał wrażenie romantyka czekającego na tą jedyną. Dałam się złapać w jego sidła. Poszliśmy na jedną randkę, potem drugą, trzecią, czwartą i piątą. Na szóstą poszliśmy do niego do domu. Jego rodziców nie było. Dean przygotował kolację przy świecach, a potem zaprowadził mnie do siebie do pokoju. Przygotował dla mnie piosenkę. Gdy ją śpiewał, grał na gitarze. Wzruszyłam się. Podeszłam do niego i go pocałowałam. Nasze pocałunki stawały się coraz głębsze. Dean zaczął ściągać ze mnie sukienkę, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Chwilę później byliśmy już bez ubrań i oddawaliśmy się sobie. Rano, gdy się obudziłam Dean'a nie było przy mnie. Zeszłam na dół. Siedział w kuchni i coś jadł.
"- Jeszcze nie ubrana?"
" - Myślałam, że poranek też spędzimy razem."
 "- Żartujesz? Ubieraj się i spadaj. Zrywam z tobą. Byłem z tobą tylko dla poprzedniej nocy."
Pamiętam, że wtedy coś we mnie pękło. Czułam się wykorzystana. Wybiegłam z domu Dean'a i dokładnie tego samego dnia poznałam Matt'a.On zniszczył moje życie do końca. Spędziłam z nim siedem miesięcy. Siedem miesięcy, których okropnie żałuję.Właśnie wjeżdżałam na parking. Przy wejściu do galerii stała kobieta. Brązowe loki opadały jej na plecy, a zielone oczy były pełne inteligencji. Jej skóra była mlecznobiała. Szczerze mówiąc, to zazdrościłam jej urody. Wysiedliśmy z samochodu. Harry podszedł do kobiety i uściskał ją.
 - Cześć Kate. Całe szczęście, że się zgodziłaś. Siostra Niall'a nie wiedziała o naszym przybyciu i nie kupiła nam prezentów. - wyjaśnił Harry.
- Wyłączyłam już alarmy, więc możecie się spokojnie obsłużyć. Jeśli będziecie chcieli już iść to przyjdźcie do mojego biura. I nalegam żebyś wzięła potrzebne ci rzeczy w prezencie. Możesz być pewna, że nie poniesiesz żadnych konsekwencji. - powiedziała i wpuściła nas do wielkiej, pustej i ciemnej hali.
Szliśmy tak i szliśmy. W końcu dotarliśmy do sklepu w którym kupię prezent dla Lou. Weszłam z Harrym do środka i zaczęłam szukać odpowiedniego rozmiaru. Za mały, za duży, dużo za duży, za mały, dużo za mały i... wreszcie znalazłam.  Myślę, że Louisowi się spodoba.
 - Lou będzie zadowolony z tego prezentu. On uwielbia paski, ale skąd ty to wiesz? - spytał Hazza.
 - Przeszukiwałam dzisiaj jego walizkę. Miał chyba z dziesięć bluzek w paski. - wyjaśniłam.
 - Wiesz co? Pomyślałem sobie, że chyba kupię mu kilka par bokserek. - powiedział Harry z miną myśliciela.
 - Wiesz, że masz rację. W końcu skończyłoby się na tym, że to ty zostałbyś bez bielizny. - powiedziałam i wyszłam ze sklepu.
Gdy Harry poszedł do sklepu z bielizną poszłam po prezent dla niego. Nie miałam na początku pojęcia co mu kupić. Ostatecznie zdecydowałam się na płytę Coldplay. Gdzieś czytałam, że lubi ten zespół, a czy jest to prawda nie wiem. Przekonam się rano. Gdy skończyłam kupować rzeczy dla reszty, zaczęłam szukać Harry'ego. W sklepie z bielizną już go nie było. Usiadłam przy fontannie i patrzyłam na wodę wylatującą z dużego kamiennego delfina. Doszłam do wniosku, że w nocy wygląda to na prawdę pięknie. Przypomniały mi się wspólne chwilę z moją przyjaciółką spędzone przy tej fontannie. Lubiłyśmy tu przesiadywać, bo poza nami nikt nie zbliżał się na tak bliską odległość do wody. Każdy bał się, że przemoczy sobie nowe ubrania. Ostatni raz byłam tutaj z nią pół roku temu. Tak, teraz już jej nie ma. Przedawkowała i już nic nie dało się zrobić. Jej chłopak zadzwonił do mnie w środku nocy zapłakany. Przyjechałam tam natychmiast i płakałam nad martwym ciałem przyjaciółki razem z Davidem. A wiecie co jest najgorsze? To, że wszystko co złe przydarzyło mi się w jednym tygodniu. Wyznanie nie szczerego uczucia Dean'a, spotkanie Matt'a i śmierć Alex. Z moich oczu znowu pociekły łzy. Nagle ktoś zakrył mi oczy dłońmi. Nie było filozofią odgadnąć kto to. Harry. Wpadłam na pewien pomysł. Podniosłam obie ręce do dłoni Harry'ego, które znajdowały się na moich oczach. Niby czułym gestem złapałam za nie, a potem pociągnęłam tak, żeby chłopak znalazł się w fontannie.
 - Niespodzianka!- powiedziałam.
 - Dzięki, a teraz choć się przytulić do kolegi.- powiedział i cały mokry zaczął mnie gonić.
Uciekałam gdzie się da. Po chwili zastanowienia wbiegłam do jednego ze sklepów. Chowałam się między wieszakami i sprawdzałam czy nigdzie nie ma mojego mokrego towarzysza. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu  w biodrach. Wystraszona krzyknęłam ze strachu na cały głos. Ten "ktoś" odwrócił mnie twarzą do siebie i... pocałował. Był przy tym bardzo zdecydowany. Oderwałam się od niego.
 - Harry, proszę cię nie rób tego więcej. - powiedziałam i odeszłam od niego.
Poszłam w stronę fontanny i wzięłam wszystkie zakupione dzisiejszej nocy rzeczy.Wyszłam z Galerii i udałam się w stronę samochodu. Przeliczyłam się. Harry dogonił mnie szybciej niż myślałam. Sądziłam, że zdążę wsiąść w samochód i odjechać bez niego. Jazda z nim w samochodzie będzie udręką. Oboje bez słowa weszliśmy do auta. Połowę drogi przebyliśmy w milczeniu. Dopiero potem się zaczęło.
 - Mogę wiedzieć dlaczego nie pozwoliłaś kontynuować mi pocałunku? - spytał.
 - Mam być szczera? - upewniłam się, na co on tylko skinął głową. - Przez zaangażowanie się w pocałunek mogłabym się zakochać. Nie chcę tego. Nie chce się zakochać, bo boję się odrzucenia i wykorzystania. Zdarzyło mi się to kiedyś i nie chcę powtarzać sytuacji. - wyjaśniłam.
 - Ja mogę ci obiecać, że cię nie skrzywdzę. Przy mnie będziesz się czuła jak księżniczka. Zrobię dla ciebie wszystko. - powiedział.
 - Harry, przykro mi, ale nie chcę na razie wchodzić w żaden związek. Do tego znamy się nie cały dzień! - powiedziałam lekko zdenerwowana.
 - Mogę czekać. Dla ciebie.  powiedział i uśmiechnął się smutno.
Gdy dojechaliśmy do domu usiadłam w kuchni żeby zapakować prezenty. Harry już od pół godziny spał u siebie. Zachciało mi się jeść, więc otworzyłam lodówkę. Obejrzałam zawartość i w końcu zdecydowałam się na zwykłą kanapkę. Wyjęłam potrzebne rzeczy i zaczęłam przygotowywać posiłek. Gdy kończyłam przygotowywać czwartą kanapkę usłyszałam czyjeś kroki na schodach. Jestem pewna, że to Niall. Zawsze gdy się zbliża do najpierw go słychać, a potem widać. Miałam rację. Po jakiś trzydziestu sekundach w drzwiach pojawił się mój zaspany brat. Postanowiłam przygotować jeszcze dwie kanapki, bo pewnie on też jest głodny. Hmmm.. jak zawsze zresztą. Pod tym względem jestem taka sama jak on. Też jestem wiecznie głodna.
 - Co ty robisz o tej godzinie w kuchni? - spytał zaspanym głosem Niall.
 - Kanapki. - odpowiedziałam krótko. - Chcesz? - spytałam i poklepałam krzesło obok siebie.
 - Jasne. Możemy pogadać? - powiedział zajadając kanapkę.
 - O czym?
 - Mam kilka pytań i nie wiem, czy nie wkurzysz się na mnie znowu. - wyjaśnił.
 - Wal śmiało. - zachęciłam go. - Przecież już bardziej nie mogę się gniewać.
 - Pytanie numer jeden: co się stało z twoimi brązowymi włosami? Pytanie numer dwa: dlaczego się tak na mnie gniewasz? I pytanie numer trzy czy przyjmiesz przeprosiny od brata?
 - Odpowiedź na pytanie numer jeden : przefarbowałam się na blond, bo wtedy bardziej przypominam ciebie. Odpowiedź na pytanie numer dwa : gniewam się na ciebie, bo zacząłeś mnie ignorować, gdy stałeś się sławny. To cię zmieniło. I odpowiedź na pytanie numer trzy: muszę ci wybaczyć, bo w końcu będę z tobą mieszkać. - odpowiedziałam i przytuliłam go.
Następną godzinę spędziliśmy na rozmowie i pakowaniu reszty prezentów. Potem poszłam do swojego pokoju i wreszcie zasnęłam. Miałam wrażenie, że ten dzień trwał wieczność.

niedziela, 7 października 2012

Trzy

"Niall"
Rodzice mieli ciekawy pomysł, ale ja od początku wiedziałem, że Jess nie będzie zadowolona. Gdy jej to oznajmili, ona po prostu wybiegła z domu. Chwilę po niej z budynku wyszedł Louis. Powiedział, że z nią pogada. W sumie to on dogadywał się z nią lepiej niż ktokolwiek inny. Ona się przed nim otworzyła. Żałowałem, że nie jestem już tak blisko z moją siostrzyczką. Wstałem od stołu i poszedłem do kuchni. Chciałem podejść do lodówki, wyjąć mleko, usiąść z nim na blacie i patrzeć w okno. Gdy byłem dzieckiem zawsze tak robiłem, gdy kłóciłem się z Jess. Właśnie patrzałem w okno. Widziałem jakąś parę siedzącą na kamieniu i całującą się. Szczęścia im życzę. Ale... chwila to Lou i... Jessica?! Wyplułem mleko prosto na ścianę. Jak Louis może całować moją młodszą siostrę? A ona? Czemu nie protestuje? No ludzie WTF? Zerwałem się z miejsca, ale nie poszedłem do nich. Postanowiłem, że poczekam u mnie w pokoju. Na początku z nim pogadam, a jeśli nie poskutkuje to... Nie wiem co zrobię. Przecież nie pobiję przyjaciela!

"Jessica"
Znowu to samo, tylko, że teraz czułam się jeszcze mniejsza i jeszcze bardziej bezpieczna. Takie cudowne uczucie. Ja chyba zwariowałam. Powinnaś się od niego oderwać i zapomnieć o tej sytuacji. Tak mówił mi rozsądek, ale nie chciałam go słuchać. Było mi tak ciepło, a w brzuchu czułam motylki. Pierwszy raz mi się to zdarzyło. Po pewnym czasie oderwaliśmy się od siebie.      
 - Dzięki. - bąknęłam tylko.
 - Do usług. - powiedział wesoło.- To jedziesz z nami?
 - A czy mam jakikolwiek wybór? To reszta zadecydowała za mnie. - powiedziałam i zatrzęsłam się z zimna.
 - Wiesz, że będziesz musiała porozmawiać z Niallem? Na serio mu na tobie zależy.
 - Wiem i zrobię to. - powiedziałam i uśmiechnęłam się ślicznie.
 - Mogę wiedzieć kiedy? - spytał  Lou.
 - Jutro, a może jeszcze dzisiaj. Chociaż mam pewność, że wszystko pójdzie jak po maśle to jestem przerażona.  - wyjaśniłam.
 - Aaaa..... To może pójdziemy już do domu i oznajmisz wszystkim wesołą nowinę! - powiedział entuzjastycznie.
Tak właśnie zrobiliśmy. Weszliśmy do domu i powiedziałam wszystkim jak cudownie Lou na mnie wpłynął. Oczywiście ominęłam fakt, że się całowaliśmy. Cała piątka siedzących tam osób się ucieszyła. Brakowało mi w tym gronie jednej. Gdzie jest do cholery Niall? Nie chciało mi się go teraz szukać, więc po prostu usiadłam znowu przy stole i cieszyłam się wigilią. Po skończonej wieczerzy wszyscy udali się do swoich pokoi, a ja pomogłam mamie zanieść wszystko co zostało do kuchni. Następnie zaczęłam myć naczynia, a moja rodzicielka wkładała do lodówki wszystkie potrawy. Widziałam, że chce się mnie o coś zapytać, ale nie wie jak. To pytanie zaczęło ją chyba rozsadzać, więc ja zaczęłam rozmowę.
 - Jeśli chcesz się o coś spytać, to się nie krępuj. W końcu jesteśmy rodziną. - powiedziałam.
 - Tak, wiem skarbie, ale mam takie przeczucie, że zdenerwujesz się jak zadam to pytanie. - powiedziała i uśmiechnęła się.
 - Obiecuję, że nie wybuchnę. - przyrzekłam.
 - Czy podoba ci się Louis? - zaniemówiłam i zacisnęłam dłoń na ostrzu noża, który właśnie trzymałam.
 - Ał...! Ale boli. - powiedziałam i wyjęłam dłoń z wody, która była już czerwona. Musiałam krzyknąć na tyle głośnie, że wszyscy zbiegli na dół zobaczyć co się dzieje. Louis i Niall od razu do mnie podbiegli z wodą utlenioną i bandażem.
 - Bardzo boli, córciu? - spytała mama, która stała za chłopcami, bo ona mdleje na widok krwi.
 - Odrobinę. Ale cóż... Chyba mój brat i Lou skończyli medycynę. Zobaczcie jak się wczuli, a ta powaga na ich twarzy? - zażartowałam.
 - Skoro ma siłę, żeby z nas żartować to znaczy, że to nic poważnego. - stwierdził Niall, a Louis pokiwał głową i spojrzał na mnie z czułością.
Krew cały czas ciekła z mojej dłoni. Właśnie stanął za mną Harry. On chyba też nie znosi za dobrze widoku krwi, bo właśnie... zemdlał. No trudno się mówi. Jak chłopaki skończą opatrywać moją rękę, to go ocucę. Zaczęłam liczyć minuty. Dwie, pięć, dziewięć, piętnaście...
 - Gotowe. - powiedział Niall i poszedł do swojego pokoju. Zerwałam się z miejsca i chciałam za nim pobiec. Ruszyłam w stronę schodów i potknęłam się o coś. Stop! Muszę sprostować potknęłam się o kogoś.Zapomniałam o Harrym. Podeszłam do szafki, która znajdowała się pod zlewem i wyjęłam z niej wiadro. Następnie nalałam do niego wody, podeszłam do Harry'ego i wylałam na niego zawartość wiadra. Zerwał się z miejsca jak oparzony. Jego mina była bezcenna, a pierwsza wypowiedź po tej pobudce jeszcze bardziej.
 - Jessica Ashley Horan, szykuj się na zemstę Styles'a. Popsułaś mi fryzurę! Co ty zrobiłaś z moimi włosami?- spytał zrozpaczony.
 - Ja tylko wylałam na ciebie wodę. Nic wielkiego się nie stało, a nawet mogę pomóc ci naprawić twoje loczki. - powiedziałam słodko, a wszyscy wybuchli śmiechem
 - Więc... proszę za mną. - powiedział Harry i zaprowadził mnie do pokoju, który teraz zajmował z Zaynem. 
Loczek usiadł na krześle, ale wcześniej przygotował rzeczy godne profesjonalnego salonu fryzjerskiego. Zaczęłam naprawiać szkody wyrządzone wodą. Byłam ciekawa po co mam mu układać te włosy skoro resztę wieczoru też pewnie spędzi w domu. Ciekawa jestem co dostanę jutro w prezencie od rodziców. Przerwałam wszystkie czynności związane z włosami Harry'ego, bo uświadomiłam sobie, że nie mam dla niego i reszty zespołu prezentu.
 - Coś się stało? - spytał loczek.
 - Tak, właśnie uświadomiłam sobie, że nie mam dla ciebie, Louis'a, Liam'a i Zayn'a prezentu. - przyznałam się.
 - A dla Niall'a masz? - upewnił się.
 - Tak mam dla niego prezent co roku. Zawszę liczę na to, że przyjedzie na święta, więc jestem zaopatrzona.
 - Więc, nie ma problemu. Ale skoro zależy ci na podarowaniu nam prezentów to mam dla ciebie propozycję. - powiedział i uśmiechnął się cwaniacko. - Co byś powiedziałam na mały, nocny wypad do centrum handlowego?
 - Wszystkie sklepy są zamknięte. Nie kupię już nic na ostatnią chwilę. - powiedziałam zawiedziona i kończyłam fryzurę chłopaka.
 - Jessica, czy ty wiesz kim ja jestem? Jestem dobrym kumplem właścicielki pewnej Galerii Handlowej. Jak do niej zadzwonię, to wpuści nas do niej i będziesz mogła kupić nam te prezenty. - wyjaśnił, a ja od razu rozpromieniałam.
 - Dzięki. - powiedziała i uściskałam go.
Poszłam do swojego pokoju i przebrałam się w to. Gdy skończyłam była godzina 21:38. Całe szczęście, że Lou spał, gdy się przebierałam i wymykałam z pokoju. Poszłam pod sypialnię, którą zajmował Harry i Zayn. Zastanawiałam się, czy zapukać, czy może nie. Zdecydowałam, że po prostu wejdę. Rozejrzałam się po pokoju. Zayn spał już w jednym z łóżek, a Harry siedział przy laptopie. Był tyłem do mnie, więc mogłam go zaskoczyć. Cóż... ciężko cicho przemieszczać się po pokoju w takich butach, ale jakoś dotarłam do mojego celu. Zakryłam chłopakowi oczy dłońmi.
 - Hej, Jess. - powiedział, po czym szybko odwrócił się do mnie na obrotowym krześle i posadził sobie mnie na kolanach. Spojrzałam w jego hipnotyzujące oczy. Były równie piękne, co paczadełka Louis'a.
 - Może powiesz mi czy dobrze wyglądam? - powiedziałam i oderwałam się od niego.
 - Będzie ciemno. - zgromiłam go wzrokiem. - A tak na serio, to wyglądasz cudownie, ale nie rozumiem po co się tak odstawiłaś, skoro będziemy tam sami.- powiedział.
 - Lubię dobrze wyglądać. - sprostowałam.
Po tych słowach pociągnęłam go za rękę w stronę drzwi. Pięć minut później byliśmy już w moim samochodzie.

niedziela, 30 września 2012

Dwa

"Jessica"
Obudziło mnie głośnie pukanie do drzwi i krzyki Louisa.
 - Wpuść mnie! Chciałbym się ubrać do kolacji wigilijnej, a w ręczniku to nie wypada przyjść. - ciągnął po drugiej stronie drzwi. Zwlekłam się z łóżka i poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się muskularny tors mojego współlokatora. Stał przede mną w samym ręczniku. Właściwie to teraz byliśmy kwita. On też widział mnie pół nagą. No bo ręcznik to raczej nie zalicza się do ubrania. Przepuściłam go i sama podeszłam do wielkiej szafy skrywającej wszystkie moje ubrania. Wybrałam sobie zestaw na kolację i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w przygotowane wcześniej rzeczy. Mogłam powiedzieć, że wyglądałam idealnie. Przed łazienką stały jeszcze dwie osoby. O ile się nie mylę do Liam i lokowaty.
 - Jest jeszcze jedna łazienka. Dlaczego obaj stoicie przed tą? - spytałam ich.
 - Bo Zayn okupuje drugą. - odpowiedział Liam i tym samym przeoczył okazję, aby wejść jako pierwszy do łazienki.Zaśmiałam się pod nosem, gdy zobaczyłam załamaną minę Liama. Przeszłam przez korytarz i zeszłam po schodach do jadalni. Na stole był biały obrus, w kącie stała duża choinka przyozdobiona bombkami, łańcuchami i lampkami w różnych kolorach. Było tam po prostu ślicznie. Na łóżku siedzieli moi rodzice i o czymś rozmawiali. Chciałam już wyjść, ale usłyszałam moją mamę.
 - Jak my jej to powiemy? Przecież ona jest całkowicie nastawiona przeciwko niemu. Pewnie nas za to znienawidzi. - powiedziała moja rodzicielka.
 - Przestań. Może dobrze jej to zrobi. Na pewno się pogodzą i wreszcie będziemy jak normalna, zgodna rodzina. Mogę się założyć, że nasza córka zmądrzeje i wreszcie przestanie się buntować.
 - Przestań tak mówić, Bobby. Wiesz, że Jessie to dobre dziecko. Po prostu brakowało jej brata. - miło, że mama mnie broni, ale nadal nie rozumiem o co chodzi. Postanowiłam, że pójdę do siebie do pokoju i tam nad tym pomyśle. Otworzyłam drzwi i zastałam Louisa bez majtek.
 - O mój Boże! - krzyknęłam i odwróciłam się do niego plecami. - Możesz mi powiedzieć dlaczego przez pół godziny założyłeś tylko koszulę? - spytałam.
 - Bo nie mogę znaleźć majtek! Widziałaś je może?
 - W walizce ich nie ma? - upewniłam się
 - Pięć razy szukałem, a jestem pewien, że je zabrałem. - powiedział Lou.
 - Weź się czymś zakryj i ja ich poszukam. - powiedziałam i po chwili odwróciłam się do Louisa.
Podeszłam do jego walizki i zaczęłam w niej szperać. Z dziesięć bluzek w paski, album ze zdjęciami, nie wiem ile par spodni, skarpetki w...renifery, ale ani śladu majtek. Dla pewności otworzyłam drugą kieszeń. Wsadziłam do niej rękę i wyjęłam.... marchewkę? Czy to był jakiś żart? Marchewka, a nawet kilkadziesiąt marchewek?
 - Przykro mi, ale bielizny brak. - oznajmiłam.
 - Zawołaj Niall'a. Mamy podobne rozmiary, a jestem pewien, że on mi pożyczy jedną parę.
 - Nie zawołam go. Nie życzę sobie żeby ten człowiek przebywał w moim pokoju. - powiedziałam stanowczo i obdarzyłam Louisa nie miłym spojrzeniem.
 - "Ten człowiek" to twój brat. Zależy mu na tobie i cierpi, gdy mówisz, że go nienawidzisz.  Wiesz jak on bardzo się cieszył na spotkanie z tobą? Przez cały poprzedni tydzień gadał tylko o tym. Myślał, że ucieszysz się gdy go zobaczysz. - Lou walnął nie złą przemowę.
 - Wiesz co? Mi też na nim zależy, ale nie wiesz jak to jest, gdy ważna dla ciebie osoba zaczyna się od ciebie oddalać. Zaczyna cię ignorować, a chwilę potem nie wiesz już czy człowiek, którego widzisz to wciąż ten sam osobnik. Nie masz pojęcia jak cholernie bolało mnie rozstanie z moim bratem. On zawsze był dla mnie wzorem. ZAWSZE chciałam być taka jak on. Teraz wszystko się zmieniło... Ja się zmieniłam i on się zmienił. Koniec tematu. Już nigdy nie będzie tak samo. - z mojego oka poleciała łza. Usiadłam obok Louisa, a on objął mnie ramieniem. Teraz czułam się taka mała i bezpieczna. Stop! Jessica, opanuj się. Ty się nie możesz zakochać.
 - Wiesz... może gdybyś miał na sobie spodnie wyglądałoby to normalniej. - powiedział ktoś, kto stał teraz w drzwiach. Harry... Od razu odskoczyłam od Louisa. Zaśmiałam się. Musiało to rzeczywiście wyglądać co najmniej dziwnie.- Tak poza tym, to zgadzam się z Lou. Powinnaś przyjąć jego przeprosiny, albo nawet sama go przeprosić za to, że powiedziałaś, że go nienawidzisz. Cholernie mu na tobie zależy. W końcu jesteś jego "małą siostrzyczką". -  dokończył lokowaty.
 - Dzieci, zejdźcie na kolacje! - krzyknęła mama z dołu. W tym samym momencie Harry rzucił w stronę Louisa kawałek zwiniętego materiału. Okazało się, że to bokserki. Paskowaty już nawet nie zwrócił uwagi na to czy ktoś jest z nim w pokoju. Odwinął ręcznik, którym się zakrył i założył białe bokserki. Potem szybko wciągnął spodnie i zeszliśmy na dół. Stół był zastawiony różnymi potrawami. W tym roku było ich trochę więcej, bo mieliśmy jeszcze gości. Usiedliśmy wszyscy razem przy stole. Dziwiłam się, że Zayn spędza z nami święta. W końcu on ich nie obchodzi. Jest innej religii. Nie żebym była uprzedzona. Wręcz przeciwnie,  to mnie do niego przyciągało. Chciałam poznać go bliżej, bo był taki spokojny i skryty. Czułam, że naprawdę jest kimś innym, a ja głupia chciałam przekonać się kim. Szkoda, że nie zgodziłam się go wtedy pocałować... Stop! Przecież nie mogę się zakochać. Znowu ta sama sytuacja co z paskowatym. Czemu oni są tacy pociągający? Koniec myślenia o tych chłopakach. Teraz mój mózg przeskoczył na rozmyślania o rozmowie rodziców.  Gdzie oni chcieli mnie wysłać i co ma do tego Niall? Czemu tata już nie mówi o mnie "moja córcia"? Przecież nie mogłam zmienić się tak bardzo, a jeśli nawet to jego uczucia do mnie nie powinny się zmienić. Dobrze wie, że pomimo mojej zmiany nadal kocham jego i mamę tak samo. Nie wiedziałam dlaczego zaczęłam myśleć o tym właśnie teraz. Czy to mój brat tak na mnie działał? Cóż... teraz, gdy Niall jest w domu czuję się tak jakby ktoś zwrócił mi część mojego serducha i umocował znowu na swoim miejscu.Dziwne, ale prawdziwie.
 - Jessica, mamy  dla ciebie ważną wiadomość. - zaczął tata. - Wiemy, że możesz być nie zadowolona, ale sądzimy, że tak będzie dla wszystkich najlepiej.
 - Możesz przejść do rzeczy? Chce wiedzieć czy mam zacząć już krzyczeć, czy może się powstrzymać. - powiedziałam.
 - Wyprowadzasz się do brata. - powiedziała mama, a ja zaniemówiłam. - Zamieszkasz z Niallem. I wolę cię teraz uprzedzić niż żebyś miała dowiedzieć się za tydzień gdy już będziesz wyjeżdżać. - dokończyła.
 Nie mogłam wydobyć z siebie najcichszego dźwięku, więc po prostu wstałam z miejsca i odeszłam od stołu. Zanim wyszłam z domu zdążyłam chwycić tylko paczkę papierosów i zapalniczkę. Całe szczęście nikt tego nie widział. Tym razem nie szłam aż do parku. Przeszłam się po prostu na drugą stronę ulicy i usiadłam na kamieniu pod wielkim dębem. Odpaliłam papierosa. Delikatnie się uspokoiłam, ale nadal nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Oni mnie wyganiają z domu? Nie wiem jak reszta to odbiera, ale ja właśnie w ten sposób.Czemu wszyscy chcą żebym za wszelką cenę pogodziła się z Niallem? To jest nie normalne.Z moich oczu znowu pociekły łzy. Teraz był tam po prostu wodospad. Ostatnio tak ryczałam, gdy Niall miał wyjechać, a teraz płaczę bo mam z nim zamieszkać. Rzeczywiście nie normalne. Nagle ktoś objął mnie ramieniem. Z początku zastanawiałam się czy strącić tą łapę, ale poznałam zapach. Louis. Ostatecznie wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać jeszcze głośniej.
 - Ciii... Spokojnie. Przecież to, że zamieszkasz z piątką chłopaków nie jest chyba takie straszne. Nawet nie nakrzyczę na ciebie, dlatego, że palisz. Pamiętaj, że gdyby coś się działo zawsze możesz na mnie liczyć.
 - Wiem Louis, ale ja boję się tego, że teraz będę musiała spędzać z Niallem całe dnie i prędzej, czy później będę musiała z nim porozmawiać o tym co się ze mną dzieje. Nie chcę żeby mój brat dowiedział się o tym, że palę. Nie chcę też wyjść na słabą i wyjawić mu tego jak bardzo mi go brakowało. - powiedziałam cicho i spojrzałam prosto w oczy Louisa. Były takie cudowne. Chyba się w nich utopiłam. Nasze twarze dzieliły już milimetry i.... złączyliśmy się w pocałunku.

środa, 26 września 2012

Jeden

 "Jessica"
Dzisiaj wigilia... Podejrzewam, że tą też Niall spędzi poza domem. Ba, spędzi ją za granicą. W sumie to nic dziwnego. Już dawno pozbyłam się nadziei, że jeszcze kiedyś zobaczę go w naszym domu. Jak bardzo chciałam się mylić. Teraz miałam jeszcze większą ochotę go zobaczyć. Jako dzieci, zawsze w wigilię wypatrywaliśmy pierwszej gwiazdki, a wcześniej ubieraliśmy piękną choinkę... Bardzo chciałabym wrócić do tamtych czasów. Po tych rozmyśleniach wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek. Była 9:00. Podeszłam do mojej szafy i wyjęłam z niej zestaw na dzisiaj.  Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Od zawsze uwielbiałam gorące prysznice. One mnie oczyszczały i pozwalały się odprężyć. Myłam moje ciało czekoladowym żelem pod prysznic, a włosy truskawkowym szamponem. Po pół godzinnym prysznicu wyszłam z kabiny i rozejrzałam się po łazience. Nie wzięłam ciuchów. Owinęłam włosy i ciało ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Wcześniej rozejrzałam się czy nigdzie nie ma Grega lub taty. Teren czysty. Przemknęłam przez korytarz w samym ręczniku i wbiegłam do mojego pokoju. Stojąc tyłem do łóżka i reszty mebli zamknęłam drzwi i oparłam o nie głowę. Odetchnęłam z ulgą.
 - Nie mówiłeś, że twoja siostra jest taka śliczna. - odezwał się ktoś, kto najwidoczniej siedział na moim łóżku. Odwróciłam głowę i spłonęłam rumieńcem. Na moim łóżku siedziało pięciu chłopaków. Jednym z nich był... Niall. Miałam ochotę rzucić się w jego ramiona, ale po pierwsze spadł by mi ręcznik, a po drugie złamałabym daną sobie obietnicę. Ta możliwość nie wchodziła w grę.
 - Co ty tu robisz? - spytałam chłodno brata.
 - Miłe powitanie. Jak zawsze urocza. Przyjechałem na święta. W końcu trzeba spędzać je w rodzinnym gronie. - odpowiedział mi.
 - To ty pamiętasz, że jeszcze masz rodzinę? Myślałam, że ta czwórka to teraz twoja rodzina. Nie lepiej żebyś spędzał święta z nimi?
 - Jess, jak możesz tak mówić. Wiesz przecież, że zawsze o was pamiętam. Brakuje mi was, ale moje życie nabrało tempa i już nie jest takie łatwe. Proszę...
 - Wyjdź stąd. Nie chcę cię znać! I w ogóle to o nic mnie nie proś, bo ja nie mam zamiaru cię słuchać. - krzyknęłam i otworzyłam przed nim drzwi. Posłusznie wyszedł, ale na moim łóżku siedziało jeszcze czterech pasożytów, które zżarły mojego brata.
 - Będziesz się ubierać? - spytał lokowaty.
 - Tak, a bo co?
 - Chętnie popatrzę. - odpowiedział, a reszta się zaśmiała.
 - Ja sądzę, że chętnie stąd wyjdziecie i już nigdy nie zobaczę was w moim pokoju.
 Wstali z łóżka i wyszli. Słyszałam nawet jak schodzą po schodach. Zamknęłam się na klucz i w spokoju ubrałam się. Nałożyłam make-up. Wiem, że mama nie lubi jak maluje oczy na czarno, ale uwielbiam ten kolor. Zbiegłam gotowa po schodach i wbiegłam do kuchni. Przy stole siedziała cała piątka i coś jadła. Nie miałam ochoty na nich patrzeć, więc wzięłam tylko jabłko. Pobiegłam na górę po torebkę w której miałam telefon i papierosy i wyszłam z domu. Zanim zatrzasnęłam za sobą drzwi usłyszałam tylko mamine " Gdzie się wybierasz?" Jak zwykle nie odpowiedziałam. Byłam pełnoletnia i uważałam, że mogę chodzić tam gdzie mi się podoba. Jak zwykle poszłam do parku i usiadłam na mojej ulubionej ławce. Nikogo nie było w pobliżu, a mróz szczypał mnie w twarz. Nie dziwiłam się. Było -15'C. Ludzi nie było pewnie dlatego, że wszyscy przygotowywali się do tego magicznego, świątecznego wieczoru. Postanowiłam skorzystać z okazji i zapalić jednego papierosa. Wygrzebałam z torebki białe opakowanie i zaczęłam szukać zapalniczki. Nigdzie jej nie było. Dla pewności przeszukałam jeszcze kieszenie. Nic. Zrezygnowana zamknęłam torebkę, a opakowanie z papierosami rzuciłam za siebie. Nie wiedziałam dlaczego to zrobiłam. Może dlatego, że się wkurzyłam. Ciszę przerwał jakiś nie znajomy męski głos.
 - To chyba twoje. - powiedział i podał mi papierosy. - Chcesz ognia, bo zauważyłem, że chyba zapomniałaś zapalniczki.
 - Dzięki. - powiedziałam i wsadziłam papierosa do ust, a "nie znajomy" podpalił go.
 - Jestem Zayn. Niall nie mówił, że palisz Jess. Z jego opowiadań wnioskowałem, że jesteś raczej typem grzecznej dziewczynki.
 - Gdyby spędzał więcej czasu tutaj pewnie nadal byłabym "grzeczną dziewczynką". Jeśli chodzi o papierosy, to nikt nie wie, że ja palę. Tylko znajomi. Rodzice nie wiedzą, Greg nie wie i oczywiście Niall nie wie. 
 - Teraz może się dowiedzieć. - powiedział spokojnie Zayn.
 - Chyba mi tego nie zrobisz? Ja ci się zwierzam, a ty chcesz mnie wydać?! Ale z ciebie świnia. - powiedziałam i poderwałam się z miejsca. Zdenerwowana ruszyłam w stronę domu. Słyszałam jak chłopak za mną biegnie. Gdy mnie już dogonił, złapał mnie za rękę. Zdziwiłam się tym czułym gestem.
 - Spokojnie. Nic nikomu nie powiem, jeśli mnie pocałujesz.
 - Możesz pomarzyć. Prędzej świnie zaczną latać, a ja zacznę nosić różowe ubrania niż Cię pocałuję. - odpowiedziałam i wyrwałam swoją dłoń z jego ciepłej dłoni.
 Może zrobiłam to dlatego, że przeczucie mówiło mi, że on i tak nic nie powie. Wciąż pewnie stał tam zdziwiony, a ja dochodziłam już do furtki. Znowu ktoś złapał mnie za rękę. Ale tym razem to nie był czuły gest, tylko brutalne szarpnięcie. Odwróciłam się w stronę chłopaka.
 - Myślałaś, że pozwolę Ci mnie tak zostawić? - syknął Matt i jeszcze mocniej ścisnął moje dłonie.
 - Zostaw mnie! Między nami już nic nie ma! Nie potrafisz tego zrozumieć? Nie chcę z tobą być.
 - Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Zapamiętaj to sobie skarbie. - zaciskał swoje dłonie na moich z jeszcze większą siłą i nawet wbijał mi paznokcie w skórę.
 - Ałł... Matt zostaw, to boli! - krzyknęłam, a chłopak ścisnął moje ręce jeszcze mocniej. - Zostaw mnie debilu!
Z moich oczu popłynęła łza. Teraz mnie puścił i uśmiechnął się wrednie. Ja otarłam łzy i zatrzasnęłam za sobą furtkę, a następnie drzwi domu. Zdjęłam kurtkę i wbiegłam po schodach na górę. Gdy weszłam do swojego pokoju ujrzałam paskowatego. Rozkładał jakiś materac.
 - Cześć moja współlokatorko . - powiedział wesoło, podbiegł do mnie i mnie uściskał.
 - Współlokatorko? O co ci chodzi...
 - Louis. Chodzi mi o to, że przez najbliższy tydzień mieszkam z tobą. Uznaliśmy, że moje towarzystwo będzie ci najbardziej odpowiadać. No chyba, że wolisz Harry'ego, Zayn'a lub Liam'a. Tylko, że Zayn chrapie, Harry to podrywacz, a Liam... Liam to nawet fajny współlokator.
 - Dobra, zostań. Z Zaynem nie chce zamieniać choćby słowa. - powiedziałam zdenerwowana.
 - Płakałaś? Mogę wiedzieć co się stało?
 - Nie twój interes.Nie powinieneś przypadkiem martwić się o swoje problemy? - zapytałam chłodno. 
 - Przepraszam, ale czemu z twojego nadgarstka cieknie krew? Co ty sobie zrobiłaś  idiotko? 
 - Nic sobie nie zrobiłam! Ktoś mi to zrobił, a teraz wyjdź bo chcę pobyć sama. 
Louis wyszedł z mojego pokoju, a ja zatrzasnęłam za nim drzwi. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Jak mogłam być na tyle głupia żeby pakować się w ten chory związek z Mattem. To on namówił mnie do papierosów, to przez niego zaczęłam pić i buntować się przeciw rodzicom. Teraz przejrzałam na oczy. Niall nie był niczemu winien. To tylko ja i moje ego ze szczyptą nie grzecznego Matta. Nie mam zamiaru wyciągać w stronę brata dłoni na zgodę. W końcu on mnie ignorował. To on powinien przeprosić. W trakcie tych rozmyśleń przyszła mi ochota na sen. Cichy i spokojny. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i chwilę później śniłam o przeszłości. 

" Niall "
Siedziałem w swoim pokoju i myślałem o tym co powiedziała mi Jessica. Ona nie chce mnie znać. Z jednej strony nie dziwię się jej. Ma racje. Ignorowałem ją, nie odbierałem telefonów i nie dzwoniłem. Za to z tej drugiej strony nie rozumiałem jej. Zawsze była taka spokojna. Kochana młodsza siostrzyczka. Ja chciałem ją tylko chronić. Chciałem żeby żyła spokojnie. Bez tych wszystkich fotografów i reporterów. Sądziłem, że tak będzie dla niej lepiej. Nie mogę uwierzyć w to jak bardzo się myliłem. Ona wolała żyć w tym dziwnym świecie z ulubionym bratem u boku, niż w normalnej cichej rzeczywistości beze mnie. Teraz pewnie nie dam rady nic naprawić. Już za późno. Poczułem słoną krople spływająca po moim policzku. To była łza. Już od dawna nie płakałem. Ostatnio pół roku temu, gdy pokłóciłem się z Liamem. Dziwne uczucie.

----------------------------------------------------------------------------------------
Jak zwykle było ciężko, ale coś tam wytworzyłam. Nienawidzę początków. Poza tym to byłabym wdzięczna za komentarze;) 

sobota, 22 września 2012

Prolog

Kochana siostrzyczka, grzeczna córeczka. Od dawna nie można użyć na mnie tych określeń. Odkąd on wyjechał zmieniłam się. Zaczęłam łamać wszelkie zakazy. Zaczęły się wagary, alkohol i papierosy. Nie byłam uzależniona. Piłam tylko na imprezach, a paliłam tylko wtedy gdy się denerwowałam. Cóż... Może nie byłoby tak źle, gdyby on chociaż do mnie dzwonił. Lub odbierał moje telefony. Co ta sława robi z ludźmi? Zmienia ich nie do poznania. Ale dlaczego padło właśnie na mojego brata? Oczywiście... cieszę się, że spełnił marzenia. Jestem wściekła, bo to wszystko go zmieniło. Teraz ważniejszy od siostry jest zespół. Obiecałam sobie, że nigdy więcej mu nie zaufam. Gdy byłam malutką dziewczynką obiecał mi, że nigdy mnie nie zostawi, że zawsze będzie przy mnie. Mówił, że gdy będziemy dorośli zamieszkamy razem. W to ostatnie nie wierzę już od dawna, ale wtedy byliśmy małymi dziećmi i jego słowa znaczyły dla mnie tak dużo... Już nigdy nie pozwolę żeby ktoś skrzywdził mnie tak bardzo jak on. Od dwóch lat udaję, że  nie mam uczuć, że nie obchodzi mnie to co się z nim dzieje, że nie cierpię przez to, że mnie zostawił...

Bohaterowie


















Jessica Ashley Horan (18 lat)
Młodsza siostra Niall'a. Po jego wyjeździe
bardzo się zmieniła. Już nie jest grzeczną
dziewczynka...

















Niall James Horan (19 lat)
Starszy brat Jess. Członek zespołu One
Direction.

















Harry Edward Styles (18 lat)
Członek zespołu One Direction. Rozpoznać
 można go po idealnych lokach.
Louis William Tomlinson (21 lat)
Najstarszy członek zespołu One Direction.
Uwielbia nosić paski i nikt poza nim nie wygląda
w nich tak dobrze.











  




Zayn Javadd Malik (19 lat)
Kolejny członek zespołu One Direction. Ma
fioła na punkcie swojego wyglądu.

















Liam James Payne (19 lat)
Ostatni członek zespołu. Jest najbardziej
odpowiedzialną osobą w zespole, dlatego
nazywają go daddy. Panicznie boi się
łyżek.